z Rijeki ruszyliśmy na Opatiję, a potem drogą nr 8 do Rupa, stąd do Sapjane (granica ze Słowenią). droga minęła szybko, Chorwację żegnaliśmy z wielkim smutkiem
Słowenia nie zauroczyła nas, nic dziwnego, że Słoweńcy pędzą latem nad chorwackie morze… jadąc drogą nr 7 bardzo szybko dotarliśmy do granicy z Włochami
dalej kierowaliśmy się na Basovizza, Villa Opicina, Prosecco i omijając Trieste drogą nr 14 na Moncalfone, a stąd drogą nr 305 na Udine
większość dróg ma wspaniałą nawierzchnię
pozostałe drogi i tak są lepsze i bezpieczniejsze niż w Polsce. nawet wąskie drogi w małych miasteczkach…
Włochy mamy w planach, ale nie takie jakie widzieliśmy przez większość czasu za oknem
w końcu na horyzoncie pojawiły się góry
za Udine wjechaliśmy na drogę nr 13 i jechaliśmy aż do miejscowości Carnia. góry stawały się coraz wyższe, a nasze auto zaczęło się dziwnie zachowywać… silnik zaczął się dławić na wysokich obrotach, ale nie przestawał pracować, dlatego zdecydowałem się kontynuować jazdę
nie chcieliśmy się zatrzymywać, mimo mnóstwa ciekawych miejsc po drodze. męczyła nas tylko jedna myśl: jechać, jechać… dojechać!
objawy wskazywały na paliwo, przypomniałem sobie tankowanie na pełnej samochodów, ale obskurnej stacji w Opuzen na Chorwacji. zacząłem podejrzewać zapychający się filtr paliwa, ale szybko porzuciłem te myśli, gdyż wymieniałem go ledwie miesiąc wcześniej. jechaliśmy więc dalej drogą 52 do Tolmezzo, a potem 52bis na Plockenpass
auto traciło moc, zaczęły się problemy z niewyłączającym się wentylatorem (awaria przekaźnika). przestałem korzystać z klimatyzacji, żeby trochę odciążyć silnik. myślałem sobie, że turbina nawala, ale samochód ciągle jechał, nie chciałem decydować zbyt pochopnie o skorzystaniu z assistance
zaczęło się ostre wspinanie na przełęcz, droga wielokrotnie zawijała
co chwila betonowe osłony przed lawinami i krótkie tunele
nasza prędkość momentami spadała do niecałych 30 km/h, byliśmy już naprawdę wysoko
robiliśmy co chwila przerwy, żeby dać oddech silnikowi i… przepuścić jadący za nami sznurek pojazdów
z Plockenpass zaczęliśmy zjeżdżać w dół, nawierzchnia coraz gorsza. samochód słabł, zaczęliśmy myśleć o warsztacie. dalsza droga biegła do Kotschach, potem nr 110 do Oberdrauburg i nr 100 do Lienz
nasz zdenerwowany sytuacją rodzinny fotograf przestał robić zdjęcia, utrwalił jedynie m.in. niesamowity kolor wzburzonej wody rzeki Isel…
w Alpach zakochaliśmy się podczas naszej ostatniej podróży, więc mimo nerwowej sytuacji z wielką przyjemnością obserwowaliśmy otoczenie
dojechaliśmy w okolice masywu Grossglockner, by z wielkim strachem wjechać w 5 km tunel… wyjechaliśmy w końcu z drugiej strony, a po kilkunastu kilometrach w Mittershill skierowaliśmy się drogą nr 161 na Kitzbuhel. tutaj podjechaliśmy do jednego, a potem kolejnego warsztatu, w końcu mechanik stwierdził, że turbina pada. nie do końca chciałem w to wierzyć, ale ustaliliśmy z nim wspólnie żeby jechać, powoli jechać…
za Kitzbuhel, a przed St.Johann skręciliśmy w lewo, w drogę 178 na Kufstein. w samym Kufstein skierowaliśmy się na granicę z Niemcami do Kiefersfelden, a potem do niemieckiej autobany!
mijaliśmy po drodze piękny zamek, ale bardziej emocjonowaliśmy się pracą silnika 🙁
ponieważ jeszcze we Włoszech przestaliśmy używać klimatyzacji, a upał na dworze był niemiłosierny, żona co chwilę zmieniała mi ręczniki, którymi chłodziłem głowę…
jazda po autostradzie samochodem z trudem rozpędzającym się do 60 km/h na prostej drodze nie była łatwa, ale apogeum osiągnęliśmy na stromych podjazdach w kierunku Monachium, gdzie nasza prędkość w skrajnym momencie wynosiła 23 km/h. obtrąbieni na wszelkie możliwe sposoby zjechaliśmy za Rosenheim na drogę krajową, biegnącą wzdłuż autostrady, dzięki czemu uniknęliśmy jazdy w okresie największego ruchu. w końcu musieliśmy wrócić na autostradę, ale wkrótce zrobiliśmy sobie postój na którymś rasthofie.
lody, odpoczynek, potem kolacja, bajka… położyliśmy dzieci spać i ruszyliśmy dalej. silnik przez pewien czas pracował równo, ale w końcu wszystko wróciło do normy. zmęczony zatrzymałem się na noc na stacji paliw tuż przed dawną granicą niemiecko-niemiecką…