camping Rozac znajduje się w miejscowości Okrug na wyspie Ciovo połączonej z lądem (Trogir) mostem. bardzo podobał nam się herb miejscowości
kiedy przyjechaliśmy miejsca przy plaży były zajęte, zresztą przybywającym na 1-3 dni raczej nakazują ustawiać się na środku placu.
camping jest bardzo zadbany, dużo drzew (oliwki, pinie), idąc wzdłuż ścieżek mogliśmy poczuć zapach rozgrzanej słońcem lawendy i rozmarynu. jest bezpiecznie i spokojnie- dzieci wiele godzin spędziły na rowerach jeżdżąc po asfaltowych ścieżkach. położony jest na cyplu i często wieje. w upalne dni to może być zbawienne. sanitariaty czyste, jak to w Chorwacji
tanio nie jest, ale to było dobre miejsce na “oswojenie” Chorwacji. za dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci, kampera i prąd zapłaciliśmy ok. 260 kun za dobę
pierwszy dzień pobytu był dosyć chłodny, w nocy nawet deszcz popadał, ale potem było już słonecznie. mieliśmy wreszcie okazję pływać i plażować
niesamowitym doświadczeniem dla mnie była niezatapialność
w środku dnia udaliśmy się na obiad do campingowej restauracji. Ola odkąd nauczyła się czytać zawsze pierwsza prosi o kartę dań 😉
zamówiliśmy kalmary, bo wczoraj w tym samym lokalu bardzo nam smakowały, oraz spaghetti z krewetkami
wczoraj obsługiwał nas inny kelner, taki w typie włoskim. uprzejmy i z charyzmą. obsługiwał nas nienagannie, a na koniec przyniósł po sznapsie wspaniałej zmrożonej rakiji. tamtego dnia jedliśmy jeszcze skampie na buzaru, czyli gotowane w zalewie krewetki (olbrzymie) i też były wspaniałe, ale dzisiaj, mimo że dania równie smaczne, był inny kelner. a to sztućców dla jednej osoby nie przyniósł, spóźniał się z potrawami (może w tym wina kucharza), no i żadnego gratisu nie było 😉
żeby nie było, że z powodu gratisu tutaj zajrzeliśmy drugi raz- rakiję zamówiliśmy na sam początek, tym razem śliwowicę. mimo, że smaczna, to jednak zbyt ciepła. nie jestem złośliwy, ale na napiwek sobie nie zasłużył ;-P
od samego początku pobytu pilnowaliśmy, by mieć wodę dla dziewczyn ze sobą, bo cena wody jest tutaj rażąco wysoka, w stosunku do naszych cen. woleliśmy te pieniądze wydawać w inny, chociażby najgłupszy sposób. a te podczas wyjazdu same się znajdywały ;-] na zdjęciu poniżej jeden z wielu moich kursów z wodą
po obiedzie dziewczyny dostały pieniądze…
na gofry
dziewczynki bawiły się trochę z kotem, który na wakacje przyjechał ze Szwecji
naprawdę miło było patrzeć jak nasze rozanielone córki spacerują po chorwackiej ziemi, a dokładnie po chorwackim asfalcie 😉
na kolację ugrilowaliśmy sobie krewetki, chyba smaczniejsze niż w barze były 🙂
ostatniego wieczora pobytu na campingu poszliśmy na krótki spacer. zachód słońca, jak i sam camping robiły wrażenie…
co przeszkadzało na campingu? w pobliskim Splicie znajduje się międzynarodowy port lotniczy, samoloty lądują tutaj jeden za drugim… fakt, że od 22 do rana cisza