z campingu do miasteczka kursuje bus, bilety kupuje się w recepcji

po przyjeździe w oczy rzuciły nam się stragany. zabudowania miejskie zaprojektowane tak, by nie zaburzać ich piękna 😉

w pobliżu znajduje się targ. nie grzeszy urodą, ale będzie nam się dobrze kojarzyć, bo skosztowaliśmy tutaj kilku rodzajów sera kupując prawie kilogram specjału z wyspy Pag, w którym się zakochaliśmy jeszcze w Trogirze. handlarze kusili nas: maslinowo ulje, prsut, vino, ale nie daliśmy im się 🙂

weszliśmy w wąskie uliczki, zaglądając tu i tam 😉

rozpoczęliśmy wspinaczkę do górującej nad miastem twierdzy Spanjola.

urokliwa kapliczka

musieliśmy wspinać się po stromych schodach naprawdę wysoko




dalsza droga wiodła parkową alejką, bogato zadrzewioną i ukwieconą





widzieliśmy kwitnącą agawę…

wspinaczka dobiegła końca. nie wchodziliśmy do środka


chciałem spojrzeć na miasto spod samej twierdzy, ale dojście niezbyt bezpieczne

widoki z góry były między innymi takie


w okolicy twierdzy wypatrzyliśmy samostan

schody na dół…

oryginalna okiennica-żaluzja

centrum Hvaru nas zachwyciło




w agencji Jadroliniji kupiliśmy bilety na jutrzejszy prom ze Stari Grad do Rijeki. były drogie, więc symbolicznie postanowiliśmy nie jeść obiadu na mieście (jakby to coś zmieniło 😉 ). dzieci musiały coś zjeść więc dzisiaj miały kolejny dzień dziecka- na obiad lody i pączki, z którymi tańczyły na centralnym placu 🙂

piękne samochody spotykaliśmy w każdym zakątku Chorwacji

kot obecny nawet w reklamie

te prawdziwe też nas zachwycały


wróciliśmy na camping. na kolację zjedliśmy makaron, a potem winogrona. cisza, spokój…

ostatni wieczór na wyspie. żal, że wyprawa już się kończy…

oprócz księżyca noc rozświetlały nam nasze lampki solarne
