Jak zwykle bladym switem kiedy dziewczynki jeszcze spaly wyruszylismy… Neo Itilo pozostawilismy spiace i spokojne.
W dziczy mielismy mile spotkanie z szarym, bezpanskim osiolkiem:)
Czasem droga wiodla blisko morza, a czasem odbijalismy w glab Peloponezu, w gory. Widoki za oknem zmienialy sie jak w kalejdoskopie…
Po ponad godzinie zobaczylismy w oddali Kalamate- tam mamy zajechac do Lidla po zakupy.
Czysciciele szyb to na ulicach duzych miast powszechny widok, rownie powszechny jak aleje palmowe:)
Mamy nadzieje, ze na opisywanej na womo plazy Bouka bedzie faktycznie mozna zrobic pelny serwis.
Dojechalismy na miejsce i w sumie uczucia mamy mieszane…z jednej strony piekne palmy, zacienione miejsce na kampera, czlowiek pilnujacy parkingu i zaloga z Holandii (starsi panstwo, ktory spedzaja w Grecji 4 miesiace: od maja do wrzesnia) do kompletu piaszczysta plaza, ale! w poblizu rozlozyly sie chyba ze dwie (trudo sie doliczyc) rodziny cyganskie. Nie wygladaja groznie, ale zachowuja sie bardzo glosno, jakies male dziecko wrzeszczy jak opetane ponad godzine, a ojciec wrzaskiem chce je uciszyc..:(
Musimy zorientowac sie jak mozna zrobic serwis, potem zrobic i zjesc obiad no i plaza! Mimo drzew slonce zaczyna nam przypalac boczki- rozwijamy wiec markize. Wieje dosc mocno, Krzys wyciaga pasy, probuje wbic sledzia w ziemie, a tu skucha;) Pod cienka warstwa ziemi (ok 15 cm) jest lita skala:) Korzystamy wiec z podpatrzonego patentu i zdaje on egzamin:)
Do plazy mamy skok przez palmy:) Plaza nawet ladna, ale w morzu niestety troche smieci:( Razacy kontrast z pieknym otoczeniem. W poblizu jest nawet stragan z owocami i warzywami i kosciolek, nowe boisko do gry w noge i siatkowke, bary plazowe, prysznice i krany z woda. Jednak za zasmiecone morze- czerwona kartka.
Teren jest spory wiec kiedy pod wieczor cyganskie rodziny opuszczaja parking nasze dziewczynki moga pojezdzic na rowerach.
W tym czasie Krzysztof idzie sie zorientowac jak sie maja sprawy z serwisem naszego wc. Wraca z duzymi oczami, lekko zszokowany wyjasnia, ze w toaletach (z zewnatrz wygladajacych wiecej niz przyzwoicie) sa po prostu dziury w podlodze i miejsca na stopy! Ze wzgledu na klimat zapewne nie ma kija do odganiania sie od wilkow;) Dodatkowo chyba rzadko sprzata sie w tych miejscach…Pod zadnym pozorem mamy nie odwiedzac tych przybytkow. Krzys robi serwis i nie wracamy do sprawy;)
W czasie ostatniej kapieli mam niemila przygode: parzy mnie meduza w wewnetrzna strone ramienia. Cholernie nieprzyjemne, bardzo bolesne i okazalo sie, ze puchnie w oczach… Rozwazalismy pozostac jeszcze jeden dzien, ale juz wiemy, ze nie bedziemy narazac dziewczyn na spotkanie z meduzami. A bylo tak przyjemnie na falach!
Spacer przy swietle ksiezyca nie jest zbyt czestym przezyciem dla naszych corek:) Na wakacjach mozemy poszalec:) Plac zabaw po zmierzchu tez zyskuje na atrakcyjnosci.