Zobaczylam kiedys czytajac relacje z podrozy po Peloponezie pewnej niemieckiej rodziny zdjecie, na ktorym dzieciaki karmia zolwie chlebem jak my kaczki u nas w Jelitkowie lub labedzie na Wdzydzach:) Liczylismy na lut szczescia i w drodze do Olimpii zajechalismy nad jezioro Kaiafas- tam wlasnie mieszkaja owe zolwie.
Najpierw zrobilismy rekonesans i obeszlismy relikty dawnej bogatej przeszlosci: hotele, ktore chyba teraz sa odbudowywane, ruiny jakiegos domu…idzie sie do nich grobla na jeziorze.
Potem ruszylismy sciezka wokol jeziora i probowalismy wabic zolwie drozdzowka cynamonowa;) Albo smak byl nie ten, albo pora niewlasciwa- dosc powiedziec, ze zamiast zolwi spotkalismy jakiegos wodnego wezyka i zabe, ktora chetnie pozowala do zdjec:) Nastepnym razem musimy sie lepiej przygotowac do spotkania z zolwiami: byc moze pora dnia ma znaczenie…
Na parkingu w Olimpii mielismy znowu szczescie do Greka:) Sam z siebie podszedl do nas, spytal skad jestesmy, a potem poinformowal jak dojsc skrotem do miejsca zwiedzania wykopalisk, ze muzeum jest dzis czynne dopiero od 13.30, i ze on zaraz zwalnia miejsce w cieniu- mozemy wjechac:)
Po chwili na parking zajechal jakis grecki samochod i probowal wcisnac sie na owe zecienione miejsce;) “Nasz” Grek go zablokowal autem, podszedl do rodaka i wytlumaczyl, ze miejsce jest nam obiecane!:) Milo- prawda?
Poszlismy wg wskazowek Greka sciezka wzdluz rzeki mijajac kilkumetrowe trzciny…
…i po chwili bylismy przy kasie. Bilety na wejscie do wykopalisk i muzeum kosztowaly nas 18 euro- dzieci nie placa.
Na planie wszystko wygladalo prosto. Dla nas najwazniejsze bylo odnalezc glowny stadion i bieznie! Dziewczynki koniecznie chca przebiec dystans, ktory pokonywali pierwsi olimpijczycy:)
Na terenie Olimpii spotkalismy ludzi z calego swiata, nie uslyszelismy jednak polskiej mowy…
Olenka nareszcie mogla zobaczyc uczciwej wielkosci kolumny jonskie! Tyle o nich czytala, a teraz stoja tak blisko:)
W tym miejscu rozpalany jest ogien, ktory potem zapala znicz olimpijski…
Teren Olimpii jest ogromny! Na szczescie nie ma tloku. Jest kilka wycieczek, ale jakos gina na tej przestrzeni.
Dochodzimy do glownego wejscia na stadion…wyglada ono podobnie jak dzisiejsze czyli prowadzi tunelem (ktory tu dawniej byl- wierzcie mi:))
Zachowala sie czesc trybun i lawki sedziowskie…
Dziewczynki juz sie szykuja do biegu:) Maja do przebycia dystans ok 197 metrow- moze to nie wielki wyczyn ( chociaz biorac pod uwage temperature…), ale jego symbolika jest wielka! Spelniaja sie czyjes marzenia- tylko to sie liczy:) Krzys postanowil wspierac corki i tez wezmie udzial w zawodach:)
Mlodsza corka nie dala rady przebiec o wlasnych silach- upal byl jednak zabojczy- tata wykazal sie zasada fair play i pomogl slabszemu zawodnikowi:) Olenka zaskoczyla nas wszystkich- jest bardzo ambitna i poszla do przodu jak wiatr!:) Gratulacje dla wszystkich:)
Dalsze zwiedzanie dostarczylo nie mniejszych wrazen! Widziana na zywo kolumna koryncka z kapitolem z lisci akantu- jakze trudna do narysowania!
I wreszcie ruiny swiatyni Zeusa! Z odrestaurowana w 2004 jedna z kolumn. Szkoda, ze splonal zloty tron Zeusa, ktory wyszedl spod dluta Fidiasza- wielkiego starozytnego rzezbiarza.
Tu z kolei sporo zwienczen kolumn jonskich:) W tym miejscu bylo centrum rekreacyjne- mieli nawet basen!
Znalezlismy laweczke w cieniu i moglam poczytac dziewczynom o Olimpii. Wzielismy na ta wycieczke ich przewodnik dla dzieci o Grecji:) Jak znalazl! Nie tylko one przyswoily sobie nowe wiadomosci;)
Przy wyjsciu z Olimpii rytualne juz chyba obmycie rak i twarzy przy kranikach z woda:) Odwazni napelniali bidony!
Mielismy jeszcze sporo czasu do otwarcia muzeum wiec poszlismy zwiedzic miasteczko. Znalezlismy liscie giganty, ktore wykorzystalismy jako nakrycia glowy:)
Dziewczyny dostaly lody, a mama pierscionek, w ktorego oczku ukryty jest kawalek morza okalajacego wyspe Elafonisos.
Potem jeszcze chwila w kamperze: nowa woda do buklakow:) i w droge do muzeum!
W muzeum zachwycaja wszystkie znaleziska! Pokaze wiec te najciekawsze wg nas:) Starozytna dymiarka przeciw insektom…
…misterna bizuteria…
…figurki wotywne…
…fragmenty zbroi…
…elementy architektoniczne ze swiatyni Hery…
…formy z pracowni Fidiasza…
…wspaniala rzezba Hermesa- coz za proporcje!
…oraz pozostalosci rzezb ze swiatyni Zeusa…
Wszystko w muzeum jest warte zobaczenia, wszystko! Dziela sztuki, przedmioty codziennego uzytku, orez- dzialaja na wyobraznie i pozwalaja zobaczyc swiat sprzed wielu wiekow! Szczegolnie dzieciom latwiej odbyc taka podroz w czasie…nasze wyszly zachwycone!
Na nocleg wyladowalismy w Skafidias, malowniczej zatoczce otoczonej skalkami. Piaszczysta plaza, przejrzysta woda, duzy parking przy tawernie (na pytanie czy mozemy przenocowac uslyszelismy ‘welcome’:)) i prysznice- czegoz wiecej chciec?:)
Na plazy sami Grecy. Czujemy sie wsrod nich swojsko. Ci, ktorych spotkalismy byli serdeczni, uczynni i bardzo mili:)
Fale byly spore, ale bezpieczne i lagodne, poniewaz daleko od brzegu bylo ciagle plytko. Zabawa na falach przednia!:)
Idac spac staralismy sie nie myslec, ze jeszcze tylko….ech! I koniec.