Loading...

Z Finiki Beach mielismy tylko kilka kilometrów do Methoni. Kiedy parkowalismy kolo twierdzy dziewczynki jeszcze spaly. Wyszlismy na maly rekonesans. Staly tu jeszcze dwa kampery. Bylo cicho i bezludnie, poranne slonce oswietlalo wszystko zlotym swiatlem.


Z zewnatrz mury twierdzy robia wielkie wrazenie- nie zaluje, ze tu przyjechalismy i juz nie moge sie doczekac godziny 8 kiedy otworza brame dla zwiedzajacych.

Tymczasem obeszlismy kilka sasiednich uliczek. Ladnie, ale bez fajerwerkow;) Typowe greckie miasteczko.

Spodobala mi sie idea ogrodzenia z opuncji- lepsze niz drut kolczasty:)

Moj wzrok zawsze przyciagaja piekne rosliny. Tu sa wyjatkowo bujne!

Po sniadaniu moglismy wejsc za mury bastionu…

Nie spodziewalismy sie, ze to tak wielki teren! Ruiny dawnych zabudowan, wyrazne slady ktoredy biegly ulice, a pomiedzy tym wszystkim ogromne lany dzikiego czosnku:)

Bylismy prawie sami nie liczac jednego greckiego turysty i kilku robotnikow, ktorzy pracowali przy umacnianiu sypiacych sie, starych murow. Na plecach czulismy oddech nadchodzacej wycieczki, ale ciagle byli bardzo daleko:) Z radoscia kontynuowalismy przechadzke starajac sie oczami wyobrazni zobaczyc to miejsce w czasach jego swietnosci…

Na koncu cypla stoi oktagonalna wieza. Zeby do niej dojsc nalezy pokonac mostek bez barierek, emocjonujace waskie przejscie po murze…a dookola woda!:) Ogromnie podobalo się dziewczynkom- dziala na wyobraznie:)

Kiedy weszlismy do srodka baszty uslyszelismy radosna muzyke;) To rybacy wracali z morza…

Wloczylismy sie po terenie, slonce bylo coraz wyzej, powoli konczyla nam sie woda…:) Wlazilismy jednak w kazdy dostepny zakamarek- wciagnelo nas na calego:) Po powrocie do domu koniecznie musimy poznac historie tego miejsca…

Mielismy mokrusienkie plecy, ale zadowolone miny! Wspaniala wycieczka:) Kiedy wychodzilismy minela nas spora ekipa greckich emerytow- bardzo lubimy zwiedzac samotnie! Nic nie przeszkadza wtedy w kontemplacji:)

Czas byl jechac do Pilos. Tam w porcie chcemy sprawdzic czy faktycznie jest mozliwosc pelnego serwisu jak podaja zagraniczni kamperowcy:)

Port widoczny jest w czasie dlugiego i pokreconego zjazdu do miasteczka. Cala miejscowosc polozona jest tarasowo. Uliczki pna sie w gore- czasem sa to schody dla pieszych, a czasem asfalt. Cale miasto bardzo malownicze. Na srodku wielki rynek, kawiarenki…i mimo wczesnej pory duzo stolikow zajetych!

W Pilos widzialam kompaktowa stacje paliw:) Wcisnieta pomiedzy kawiarniane stoliki wydawala sie zartem;)

Zawiesilam oko na slicznych drzwiach…

…i na marmurowych schodach na klatce schodowej..:)

I taki sliczny kamperek tez przyjechal do Pilos!

Opowiesci o serwisie okazaly sie prawdziwe:) Jest i WC gdzie mozna oproznic kasete, jak i kran z woda.

Bylo pozno, marzylismy o spokoju, plazy i wodzie- czekała nas słynna plaża Romanos…

Niestety po dojechaniu na miejsce ja nie bylam zachwycona. Owszem, spokojnie, ale na plazy dosc gruby zwir nieprzyjemny dla stop i bardzo blisko brzegu od razu gleboka woda wiec konieczny ostry nadzor dzieci w czasie kapieli- non stop. Bylo jednak cos co spowodowalo, iz zapamietamy to miejsce milo:) To byl ten dzien kiedy Krzys z dziewczynkami puscili latawca pierwszy raz w Grecji:)! Jakze niewiele trzeba, zeby znowu poczuc sie dzieckiem;)

Nie bylismy sami w Romanos. Byli panstwo kamperami terenowymi, byli kamperem zwyklym…wieczorem dojechali jeszcze jedni. Poniewaz miejsce polozone jest na skalkach- wieczorem rozbijajace sie fale tworza piekne tlo muzyczne do rozmow i rozmyslan…tej nocy pierwszy raz ksiezyc byl w kolorze pomaranczy…

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

You may use these <abbr title="HyperText Markup Language">html</abbr> tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.