Dzisiejszy dzien byl jednym z niewielu typowo wakacyjnych:) Nie zwiedzalismy, nie zmienialismy miejsca. Tak bardzo podoba nam sie las piniowy w Elea, ze z przyjemnoscia spedzamu tu kolejny dzien.
Plaza prawie jak dzika- kilka grajdolkow, najczesciej rodzinnych.
Do plazy trzeba isc przez wydmy, ale ma to swoj urok:) Dotychczas bylismy rozpieszczani plaza tuz przy aucie.
Z samego rana przygotowalam obiad wiec po plazowaniu mozemy od razu palaszowac faszerowane papryki:) Baranina z Polski, a warzywa z Grecji- smaczna unia:)
To miejsce dogodne jest dla nietypowych- duzych kamperow. Widzielismy kilka terenowych, ale tych co to do Afryki jezdza:) Te bardziej pospolite wystepuja liczniej;)
Zmiana miejsca na namiot czasem musi byc zrobiona ekspresem;)
Bardzo staralismy sie nie myslec, ze lada moment juz koniec…ze wracamy…ale nie udaje nam sie. Mnie dopada nostalgia…zal, zal Grecji…Jutro ostatnia atrakcja do zwiedzenia: Olimpia i pozostana tylko trzy noclegi na greckiej ziemi…