wrocilismy do Tolo po jednym dniu pobytu w Nafplio. Nam wystarczylo:) Dzisiejszy dzien to wlasciwie czyste lenistwo- dolce vita!
plaza…
w miedzyczasie lekkie posilki…
gry…
degustacja wina…
tworczosc artystyczna…
i tradycyjnie juz wieczorny spacer, ale tym razem mielismy zadanie do wykonania: na prosbe babci znalezc knajpke na skale, ktora odwiedzila 25 lat temu… Zadanie wykonane mamo!:) Oto Bar Kokkinoz Braksoz! Na pewno zmieniony po tylu latach, ale bez watpliwosci to ta kawiarenka:)
nastepnie udalismy sie do samego Tolo i po drodze widzielismy rozne cuda:)
samo miasteczko nie powala na kolana. Typowe, sporo sklepikow z durnotami, kawiarenki- w tym jedna prowadzona przez Polke, z menu po polsku. Duzo niedokonczonych inwestycji hotelowych. Strasza pustymi oczodolami okien bez ram…smutne:(
Na koniec mielismy cos dla duszy: kosciolek na wyspie. Mozna sie do niego dostac tylko lodka. To z niego pierwszego dnia rano slyszelismy spiew kaplana…
Jutro po 9 ruszamy w dalsza podroz. Naszym celem jest Paralia Aghiou Andrea.