Rano juz wiedzielismy dokad chcemy pojechac:) Tolo- miejsce, w ktorym byli moi rodzice 25 lat temu, i ktore moja mama wspomina do dzis z wielkim sentymentem:) Nie wiemy co prawda jak tam wyglada kemping, czy jest serwis dla kamperow, ale jedziemy! Najwyzej podjedziemy kawalek dalej do Drepano, tam sa 4 kempingi wiec na pewno, na ktoryms bedzie mozliwy serwis.
Droga sliczna, krotka- po 30 minutach jestesmy w Tolo. Stajemy przed brama kempingu Lido on the Beach, Krzys idzie na zwiady:) Po dluzszej chwili wraca, zadowolony. Jest serwis kamperow, sa piekne, zacienione parcele, i jest piaszczysta plaza:) Musimy tylko poczekac ponad godzine bo otwieraja brame o 9.
Dziewczyny sie budza i idziemy na spacer. Widac, ze sporo sklepow i tawern zbankrutowalo:( Obok co prawda otworza sie nowe- widac prace wykonczeniowe- ale jednak i tak bilans jest ujemny…
Plaza nam sie podoba, z pobliskiej wysepki dochodzi nas spiew kaplana- stoi tam swiatynia. Z drugiej strony zatoki wysoki, stromy, skalisty brzeg. Woda krysztal- pieknie!
Jest juz 9.10 wiec recepcja czynna. Przemila pani wlascicielka daje nam malenki upust na karte ADAC Plus (honoruja tez inne karty i karnety karawaningowe) i stajemy na naszym, uprzednio upatrzonym miejscu. Jest tez internet (2 euro za godzine) wiec cieszymy sie, iz bedziemy mogli nawiazac kontakt ze swiatem- czyli wyslac moje posty na bloga, odpisac na maile itd:)
Kemping jest naprawde ladny, jeszcze nia ma tlumow, spokoj. Prace porzadkowe ida pelna para: bielenie murkow, drzewek, nowe tabliczki informacyjne.
Reszta dnia to juz beztroskie lenistwo. Plaza, przerwa na sjeste greckim zwyczajem i pranie!- chyba caly wsad 7 kilowej pralki upralam recznie;) i znowu plaza:) Po poludniu wiatr przybral na sile i zrobily sie pieniste fale. To dopiero jest zabawa!:)
Mielismy jeszcze zamiar isc do miasteczka i kupic jakies owoce, warzywa, ale tak sie wyluzowalismy, ze po prostu nam sie nie chcialo;) I tak jutro bedziemy w Nafplio, chcemy tam postac 2 dni bo jest co zwiedzac wiec zaprowiantujemy sie.
Po kolacji idziemy do kawiarenki przy recepcji skorzystac z internetu. Chodzi jak burza!:) Corki dostaja drugiego juz dzisiaj loda, a rodzice kosztuaj pierwszy raz greckiego piwa Mythos- smaczne!:) Kupujemy tez pocztowke, znaczki na kartke i list u przemilej pani wlascicielki. Opowiadam jej o mojeje mamie, ze byla w Tolo i tak milo wspomina:)
Przy placeniu rachunku okazuje sie, ze internet mamy gratis i dodatkowo pan obcina koncowke kwoty 0,50 euro. Prosimy o rezerwacje miejsca bo za 2 dni wrocimy tu, zeby znowu zrobic serwis przed dalsza droga- mamy pretekst, zeby znowu odwiedzic Tolo:) Bardzo nam sie tu podoba, bardzo!
Kladziemy sie spac przy glosnym akompaniamencie cykad, niebo jest usiane gwiazdami…