do Fano dojechalismy z Cesenatico okolo godziny 10.30. Po drodze podziwialismy pola slonecznikow.
Nie obylo sie bez drobnych klopotow- nawigacja zglupiala i prowadzila nas przez centrum miasteczka, waska uliczka, z ktorej ledwo zesmy sie wykaraskali:) Koniec koncow stanelismy na placu, o ktorego istnieniu dowiedzialam sie ze strony domowej pewnej niemieckiej rodziny, ktora czesto spedzala urlop w Grecji.
Cena za dobe to 7 euro, jest swieza woda- poza tym nic wiecej…no dla nas okazalo sie o wiele wiecej jednak:) Przede wszystkim przemily wlasciciel, ktory zapytany wskazal nam gdzie dobrze zjesc- lubimy domowa kuchnie wloska! Poinformowal nas tez, ze akurat dzis jest w Fano fiesta Notte Bianca- czyli Biala Noc:) Juz wiedzielismy, ze nie bedziemy sie nudzic:)
Jednak najpierw plaza i Adriatyk! Dziewczynki juz nie mogly sie doczekac i pobily chyba rekord predkosci w ubieraniu sie w kostium:)) Dwa kroki z placu- przez uliczke i jestesmy na plazy:
Adriatyk byl wyjatkowo wzburzony, biala piana zalewala dziewczyny lezace przy brzegu- piszczaly z radosci:) Jak zwykle nie obylo sie bez zbieractwa;) Tym razem sliczne, wygladzone przez wode kamienie i muszelki jakich nie ma u nas.
Po kapielach slonecznych i wodnych poszlismy do polecanej przez Mauro (wlasciciela placu) restauracji La Isla Bonita- mieszczacej sie doslownie za rogiem. Coz- przezycie kulinarne dla nas, lasuchow bylo wyjatkowe. Jedlismy to:
pani dopytywala sie czy na pewno dziewczynki chca pizze z frutti di mare;) Ludziom ciezko uwierzyc, ze dzieci jadaja takie potrawy:) Do picia mielismy dzbanek frizzante, a na deser najlepsze na swiecie wloskie lody- i znowu dopytywanie sie czy dzieci na pewno zycza sobie kawowy smak;)
Po takim posilku nalezy isc na spacer! Poszlismy wiec zobaczyc pobliskie molo z kamiennych plyt- dotad ogladalam je sobie w Google Earth:) Trafilismy na koniec pokazow ratownictwa wodnego przy udziale psow. Wspaniale zwierzaki!
Po drodze napotkalismy taki wehikul:)
…piekny, prawda?
Wrocilismy na jakis czas do kampera, a idac na Notte Bianca zobaczylismy taka kartke wywieszona przez Mauro:
nic dziwnego, ze plac pelny skoro jest takie swieto! W Fano wszedzie biale dekoracje, niektorzy ludzie ubrani na bialo, uliczni sprzedawcy nosza narecza bialych kapeluszy i bialych kroliczych uszu- swiecacych na dodatek:) Panuje atmosfera beztroskiej zabawy, duzo rodzin z dziecmi- prawie wcale nie widac policji. Ludzie bawia sie tu bezpiecznie i kulturalnie.
Na rynku najwazniejsza impreza- start balonu! Balon niewiele mniejszy niz sam rynek- moze byc wesolo;) Jednak zaloga jest bardzo sprawna i obywa sie bez przykrych niespodzianek:) Zebrali na koniec gromkie brawa:)
Potem wloczylismy sie po miasteczku nie mogac wyjsc ze zdumienia jak takie w koncu niemale miasto moze sprawiac wrazenie kameralnego…
Krzys skusil sie na bialy kapelusz:)
Powoli robilo sie pozno dla naszych dziewczyn. Czas wracac do kampera…
przy plazy rowniez trwa zabawa…
Jeszcze pozno w nocy slyszelismy odglosy pokazu sztucznych ogni. Jednak bylismy tak zmeczeni, ze o 00.30 padlismy przedtem nastawiwszy budzik na 6.00. Rano bierzemy kurs na Ancone i zaokretujemy sie na prom do Patry! Grecjo- nadchodzimy:)!