wczoraj wieczorem wystąpiła przerwa w dostawie prądu i mieliśmy przymusowy odpoczynek. bez prądu nie da się ani prasować, ani wertować stron internetowych mogliśmy się więc położyć spać po 21… obudziliśmy się wypoczęci 🙂
dziewczyny wysłaliśmy do szkoły, sami robiliśmy ostatnie zakupy i końcowe przygotowania do wyjazdu. o 11 poszliśmy żegnać rok szkolny u naszej “zerówkowej” Marianny, o 13 zjedliśmy obiad u babci… żegnaj nam Gdańsku, witaj Hellado!
ostatnie usciski i calusy z babcia, prezenty na droge (taka nasza rodzinna tradycja:), machamy i ruszamy w podroz naszego zycia:)
Jestem w sporym stresie po ostatniej pechowej wycieczce do Holandii. W myslach robie przeglad rzeczy, czy czegos nie zapomnialam- na razie wydaje sie, iz wszystko co potrzebne mamy na pokladzie.
Jedziemy na Koscierzyne, a potem na Czluchow gdzie na stacji czesto przez nas odwiedzanej (Canpol) robimy pierwszy postoj. Jest 17.15. Gotuje na kolacje bob, a Krzys czysci smoka;))) Juz wyjasniam:) Kiedy wracalismy z Chorwacji w zeszlym roku ten smok pierwszy raz dal nam sie we znaki. Szukalismy przyczyny utraty mocy naszego auta…Byly podejrzenia, ze moze immobiliser, moze filtr paliwa…w koncu dobry fachowiec odkryl powod: rzeczony smok (czyli ustrojstwo w baku) zapchal sie jakimis farfoclami. Wygladaja jak wodorosty. Przez nie silnik nie dostaje dosc paliwa…
…wiec Krzys wyczyscil tego smoka, zjedlismy bob, zagryzlismy truskawkami i uruchomilismy dziewczynom pierwsza z wielu filmowych niespodzianek, ktore ukrylismy dla nich w naszej “zaczarowanej szafie”;) Bardzo ucieszyly sie z filmu “Jumanji”.
Ruszylismy dalej z zamiarem noclegu juz na terenie Niemiec. Nocleg wypadl nam na Pillgram dopiero przed polnoca, ale kladlismy sie spac z pelnym poczuciem bezpieczenstwa. Jutro skoro swit ruszamy dalej w kierunku Wenecji, a przed nami 1200 km!