Udalo nam sie szczesliwie ominac platne drogi- nowe odcinki, ktore wprowadzono w czasie naszej nieobecnosci w kraju. Wjezdzajac tak dobrze nam znana droga do lasu nad Wdzydzami z wysilkiem i przy pomocy zdjec udawalo nam sie przypomniec, ze dopiero co zakonczylismy nasza najdluzsza wyprawe. A na Kaszubach chlodno, wieczorem konieczny okazal sie polar:)
Krzys z zapalem towarzyszyl naszemu gospodarzowi kiedy ten swoim traktorem zwozil nasze przyczepy nad jezioro.
Dziewczynki czuja sie swietnie w kazdym miejscu, ale ten las ma dla nich znaczenie szczegolne…Ola miala 2 miesiace, a Marianna 3 kiedy pierwszy raz wyladowaly w tym zaczarowanym borze na wakacyjne lato:) Potem kazdego roku spedzaly tu lato w przyczepie, jesien na grzybobraniu, a wiosna wiele weekendow…wychowaly sie w tym lesie. Potrafia wykorzystac kazdy material do zabawy- wola nawet od tradycyjnych zabawek np kamienie i rosliny…
Tu sciezka wiodaca do estrady, na ktorej pozniej dawaly wystepy:)
Pozostalo nam ostatnie 87 km do przejechania. Jutro rano przywitamy babcie, nasze trzy koty, mieszkanie…nasz Gdansk:) Teraz spac…
Wytezamy sluch, ale nie slychac cykad…:(