Po sniadaniu idziemy na plaze.
Podziwiamy ‘domostwa’ kempingowe:)
Pomyslowosc w montazu klimatyzacji;)
Trzeba przejsc przez mostek, zeby znalezc sie na plazy.
W wodzie plynacej pod mostkiem mieszkaja spore kraby, ktore wczoraj na kurza noge lapali mlodzi ludzie.
Beach Bar jest po lewej stronie- my idziemy na prawo:)
Nareszcie wyczekiwana kapiel:) Woda jest wspaniala! Plaza bardzo ladna chociaz kolor piasku nie jest zlocisty.
Ranne plazowanie wygladalo tak:
Nudy…..;)
W czasie sjesty dziewczynki rysowaly kreda, malowaly kamienie, a ja spedzilam czas aktywnie robiac pranie absurdalnych rozmiarow:) Po poludniu nie plazowalismy, poszlismy sie tylko wykapac bo zaraz potem ruszylismy na spacer po Stomio.
Na kempingu zawarlismy znajomosc z panem, ktory swietnie mowi po polsku!:) Nie zdradzil tajemnicy skad zna nasz jezyk- w przeciwienstwie do drugiego mowiacego po polsku Greka, ktorego mielismy przyjemnosc spotkac idac na wieczorny spacer. Na nasz glosno wyrazony zachwyt nad jego pieskiem uslyszelismy: “Ladny, pies? Ladny?”:) I opowiedzial, ze 30 lat mieszkal w Polsce, jego rodzice znalezli schronienie w naszym kraju w 1949 roku- kiedy w Grecji nie bylo wesolo:( Pan ma bardzo dobre wspomnienia z dziecinstwa w Polsce.
Po milej pogawedce zaszlismy do kosciolka widzianego wczoraj wieczorem. Akurat jakas pani sprzatala swiatynie i nas wpuscila do srodka- mimo, iz nie bylismy zbyt stosownie ubrani.
Wnetrze jest w stylu, ktory na wlasne potrzeby nazwalam ‘wakacyjnym’:) Swietliste- swiatlo saczace sie przez okienka w kopule ma kolor morza. Szybki w oknach bocznych to zloty piasek i woda:)
Nad miasteczkiem goruje samotna, wielka pinia:)
Malowidlo na scianie jednego z domow jasno okresla jaka funkcje pelni miejscowosc: letnisko:)
Kolo rzeczki splywajacej z gory spotykamy malenka jaszczurke- takie jaszczurcze dziecko;)
Zawsze podziwiam milosnikow zielonosci za ich pomyslowosc w organizacji swoich ogrodow- nie ma znaczenia, ze na dachu:)
Drugi kosciol umiejscowiony jest wysoko, ale dla nas te schody to pikus;)
Na kolejnych tarasach mieszkaja ludzie- bardzo ladnie mieszkaja:)
Kosciol jest pod wezwaniem….:) Jasne, ze Swietego Mikolaja!:)
Na zapleczu swiatyni ciekawostka: warsztat samochodowy:)
Miejscowosc bardzo nam sie podoba. Kameralna, bez tlumow…
Na drzewie widze dosc spore granaty- zawsze o tej porze byly duzo mniejsze i zielone.
Na kemping wracamy brzegiem plazy, Ola zbiera muszelki…
…Marianna tanczy w rytm muzyki dobiegajacej z zamykanego wlasnie Beach Baru…
…ksiezyc swieci…
…a mlodzi ludzie graja w pilke w ciagle cieplym powietrzu…
Wiemy juz gdzie pojedziemy jutro:) Mamy mala niespodzianke dla dziewczynek, ktore dzisiaj oznajmily nam, ze troche za malo zwiedzamy w trakcie tej wyprawy i w zwiazku z tym czas im jakos szybciej ucieka niz rok temu na Peloponezie;) Sprobujemy ten czas zaczarowac…;) Ale teraz juz dobranoc.