Noc w Ormos Panagias byla rowniez w miare spokojna jesli nie liczyc epizodu z ujadaniem psow w nocy;) Obawialismy sie troche czy nasze kolezanki kozy nie pozra nam zewnetrznej podlogi i linek do markizy pod oslona ciemnosci:) Widzielismy jak zarly foliowe worki przedtem na swoim wzgorzu! Zwinelismy wiec podloge juz wieczorem ryzykujac tylko linki i suszace sie reczniki. Kozy okazaly sie byc bardzo dobrze wychowane i niczego nie ruszyly:) My za to ruszylismy na kolejna plaze- Karidi Beach! Znajduje sie ona tuz za miasteczkiem Vourvourou:)
Woda i piasek sa tu dokladnie takie same jak na wyspie Elafonisos! Okolicznosci przyrody sa za to ciekawsze! Zatoczka jest bardzo malownicza za sprawa otaczajacych ja skalek…stoimy w piniowym lesie, w cieniu….ale najpiekniejsze (i dotychczas przez nas nie spotkane) jest zjawisko nazwane przez nas brokatem:) Piasek na plazy i wodzie mieni sie swiecacymi drobinami! Jakby platki srebra ktos rozsypal…Kiedy brodzi sie na plyciznie (a zatoczka jest bardzo plytka- idealna dla dzieci!) te brokatowe okruchy unosza sie w wodzie…:) Mienia sie w sloncu, zachecaja do nurkowania- cos pieknego!
Piasek plazowy jest mialki i wspaniale nadaje sie do wznoszenia budowli!
Na okoliczne skalki mozna sie wybrac na krotki, ale emocjonujacy spacer, Marianna byla chetna!:)
Co ciekawe- w poblizu tych skalek nie ma wcale jezowcow! Spotkalysmy za to inne zwierzatko:)
Przyjazne te skalki:)
Kiedy wrocilysmy z przechadzki okazalo sie, ze Krzys z Ola nie proznowali!
Po plazowaniu dopisuje apetyt. Dzis jako mezedes- dolmades!
W poblizu jest jedna kantina oraz rowniez ruchomy Beach Bar:) (bic bar- jak mowia Grecy;)) W tymze barze dostalismy wspanialy “stolik”- Krzys zaprasza!:)
…fundator…;)
…’bic bar’ od strony rewersu…
Po poludniu poszlismy zwiedzic najblizsza okolice- czyli do konca cypla…niby nie bylismy dlugo, ale jednak szkoda, ze nie zabralismy wody!
Cypel pelen jest mini zatoczek, malutkich plaz- na jedna rodzine doslownie!
W drodze powrotnej wysychalismy na pieprz…w krzakach wrzeszczaly cykady….
…kolor wody az kiczowaty:)
…patrzac na to zdjecie zastanawiam sie kiedy moje corki tak urosly…?
Po tak wyczerpujacym spacerze konieczna byla kolejna kapiel:) Dziewczynki dostaly szalu:))) Cudownie sie razem bawily!
Wieczorem, tuz po zachodzie slonca zaczelo nagle wiac i kurzyc piachem! Doslownie burza piaskowa! Za oknem kampera wygladalo to tak:
Szybko zamykalismy wszystkie okna, a i tak sporo kurzu dostalo sie do srodka! Tak samo jak nagle nadeszla, nawalnica ucichla i moglismy wyjsc na planowany spacer po okolicy- tym razem cywilizowanej:) Najpierw jednak Krzysztof musial zdjac wielka galaz wiszaca zlowrogo nad naszym autem- jesli jeszcze raz przywieje to wyladuje ona na naszym dachu.
Idac podziwiamy opuncje…
…apartamenty…fiu, fiu!
…troszke nieaktualne, prawda:)))
…szybko zapadaja ciemnosci…
…dochodzimy do innej zatoczki, ktora widzielismy na wczesniejszym spacerze po cyplu…coz za luksusy!
Przed zasnieciem widze jeszcze male swiatelko lodeczki w zatoce, rybak czy spozniony turysta…?
Jutro kolejny- ostatni- dzien w Karidi Beach, rajskiej plazy!