Nikt i nic nie zaklocilo nam tej nocy. O godzinie 6.00 przenieslismy sie na wczorajsze miejsce parkingowe…
…sniadanie jedlismy z widokiem na swiatynie Ateny Pronaia – Tolos czekal na boskie promienie sloneczne, zeby zablysnac pelna krasa…:)
O 7.30 zameldowalismy sie przy kasie. Bilety (razem ze zwiedzaniem muzeum) kosztowaly 18 euro, dzieci tym razem tez nic nie placa:) Pracownicy wykopalisk w Delfach maja dobre serducha dla braci mniejszych:)
Ola bardzo przezywa wizyte w ruinach starozytnych Delf! Od zeszlego roku o nich myslala, czytala i dzis spelniamy marzenie Olenki!
“Mamo! tam jest po prostu wielka, czarna dziura!”;)
Jesli sie przeczyta informacje o tym miejscu tuz przed zwiedzaniem to wrazenie jest kolosalne! Trudno sobie wyobrazic, ze teren, na ktorym pytia odpowiadala (ale tylko czesc roku- zima wyrocznia nie pracowala;)) na nurtujace petenta pytania byl obstawiony okolo 3 tysiacami kolumn i posagow! Sam Neron wywiozl stad ok 500 sztuk!
Jest wczesna pora, slonce ciagle schowane za Parnasem nie dopieka nam:) Powietrze mamy gorskie, rzeskie. No i najwazniejsze: jest cisza! Teraz Delfy sa tylko nasze…no i jeszcze dwoch Japonczykow, ale oni sa cichutcy jak myszki i prawie ich nie widac;)
A kogoz to spotkalismy? Bez biletu…?;)
Ten okaz jest wiekszy niz poprzedni. Juz wierzymy, ze w Grecji zyja zolwie na wolnosci:)))
Czesciowo zrekonstruowany skarbiec atenczykow- wystawiony w podziece za Maraton- pomaga ulomnej ludzkiej wyobrazni…
Blask sloneczny za chwile zaleje wyrocznie delficka…i nas!:) Bog slonca jest tuz, tuz…
Swiatynia Apolla byla ogromna! Samych kolumn zewnetrznych 38!
Te 6 sztuk, ktore mozemy podziwiac jest w tym samym odcieniu co skalne tlo….kiedys ich jasna barwa doswietlona sloncem dodawala splendoru miejscu kultu boga Apolla.
Teatr, ktory przebudowali Rzymianie przetrwal w niezlej kondycji. To czego brakuje ukazuja tablice informacyjne.
Dziewczynki maja zasade zwiedzania: wszystko i do konca!;) Nie odpuscimy wiec ostatniej atrakcji na tym wzgorzu- stadionu! W jego poblizu w panny wstapily nowe sily:)
Ola pamieta zeszloroczny bieg po stadionie w Olimpii i jest troche rozczarowana, ze tu tego nie moze powtorzyc:(
Troche poprawia jej sie humor kiedy slyszy, ze wiekszosc wycieczek nawet nie dociera w to miejsce. Zawracaja przy teatrze. Kiedy w drodze powrotnej mijamy skarbiec atenski- juz jest zalany sloncem…
Skala Sybilli, na ktorej znajdowala sie pierwsza wyrocznia jest malo spektakularna…;)
Mijamy tez pierwsze wycieczki. Udalo nam sie w sobote zwiedzic Delfy solo!:) Prawda jest powiedzenie:”Kto rano wstaje…;)”
Takim je zapamietam: ciche, chlodne, wyniosle miasto, w ktorym owczesni ludzie szukali potwierdzenia swych obaw, pochwalenia dokonanych wyborow i przepowiedzenia przyszlosci:) Ach! gdybyz tak mozna bylo sie dowiedziec od pytii ile jeszcze razy dane mi bedzie odwiedzic boska Grecje?:)
Idziemy do polozonych nizej wykopalisk Swiatyni Ateny Poronaia i Gimnazjonu. Natykamy sie na taki obrazek:) Mozna biegac w Grecji, ale tylko rano:)
Mijamy tez kamperki, ktore wczoraj razem z nami pogonil policjant. Oni spali w zatoczce za miastem i tez juz weszli na teren Delf.
Tu tez jestesmy sami!:) Tolos tyle razy widziany na obrazkach robi wrazenie…tym razem ciesze sie, ze slonce juz w miare wysoko- tu swiatlo ma pierwszorzedne znaczenie!
Gimnazjon jest zamkniety dla zwiedzajacych. Jednak nie zalujemy zbyt mocno- juz czas zanurzyc sie w klimatyzowane mury muzeum:) Jest godzina 10 i robi sie goraco:) Budynek muzealny jest bardzo nowoczesny, oblozony jasnym marmurem i szczyci sie tym, ze znajdujace sie w jego scianach zabytki pochodza tylko i wylacznie z Delf!
Zanim przejdziemy przez drzwi mozemy podziwiac przepiekne, misterne mozaiki odkryte w Delfach!
Potem wkraczamy do muzeum, a co za tym idzie- przenosimy sie w czasie….
Odnajdujemy fragmenty zdobien skarbcow poszczegolnych miast…
…posagi, ktore staly na szczytach kolumn…
…scenki rodzajowe z okladzin scian…
…czesci rynsztunku…
…zlote ozdoby rzezb i figur…
Stwierdzamy, ze Apollo mogl sie podobac, ale…w tamtych czasach obowiazywaly chyba inne kanony pieknosci;)
No i wreszcie Ola dowiedziala sie kim sa postaci z zabawnego wierszyka, ktory znajduje sie w Przewodniku po Grecji dla dzieci:) “To przez Turkow te kurosy maja oblupane nosy!”
Jaka szkoda, ze posagi nie zachowaly sie w lepszym stanie.
Na tej wazie Apollo ladniejszy, ale taki jakis zniewiescialy;)
Docieramy wreszcie do jednego z wazniejszych eksponatow, a mianowicie do pepka swiata! Od niego wszystko sie w Delfach zaczelo: Zeus wyslal dwa orly, zeby oblecialy ziemie w przeciwnych kierunkach, a miejsce w ktorym sie spotkaja bedzie srodkiem ziemi.
Urzekla nas rzezba dziecka…
…i spiacego Erosa…
Najwazniejszy jest jednak Woznica! To fragment rzezby z brazu: Woznica na rydwanie, ktora znajdowala sie oryginalnie na kolumnie.
Jego kolorowe oczy robia niesamowite wrazenie. Wielka jest sila ich wyrazu…
Przy wyjsciu ucieszyla nas makieta Delf:) Latwiej sie w glowie uklada zdobyte wiadomosci:)
Wracajac do kampera zobaczylismy tlumy przed kasa biletowa!
Jest pora obiadu, jedziemy wiec do Itei- ok 20 km- zeby zjesc obiad i wykapac w morzu. Kolejny (ostatni) raz przejezdzamy stroma uliczka Delf…
…by serpentynami i zawijasami zjechac do miasta…
Plaza w Itea taka sobie, woda zmacona i plytka. Pelno w niej roslinek, mulu…dziewczynki niezbyt entuzjastycznie korzystaja z kapieli.
Jemy obiad i postanawiamy podjechac kawalek w kierunku powrotnym (oj, smutno…)- do Termopili. Nie bylismy tam jeszcze, a czytalismy, ze wiele osob korzysta z dobroczynnych wlasciwosci wod siarkowych w tym miejscu. Mamy do pokonania 70 kilometrow wiec nie tak duzo. W droge…!