Razem z nami kampery z różnych stron Europy.
Mamy w planie wycieczkę i musimy dostać się do miasteczka. Nie chcemy dreptać pieszo, żeby zachować siły na później, jedziemy więc camperem. Zatrzymujemy się na przezornie wcześniej wypatrzonym parkingu.
Kupujemy bilety na kolejkę wąskotorową, którą podczas poprzedniego pobytu w 2011 roku nie mogliśmy pojechać z powodu strajku.
Dystans 22,3 km z Diakopto do Kalavrity kolejka pokonuje w nieco ponad godzinę. Jadąc wzdłuż rzeki Vouraikos przejeżdżamy przez wiele tuneli i mostów.
Nie dystans, a różnica poziomów (720 m) jest tu jednak problemem. Mamy tutaj spore odcinki kolei zębatej.
W Kalavricie meldujemy się dosyć wcześnie, bo zamierzamy odbyć ciekawą pieszą wycieczkę.
Przez dłuższą chwilę to Marianna nadawała ton 🙂
Panuje tu górski klimat więc dajemy radę mimo rosnącej temperatury.
Ależ tu piękne szyszki!
I w ten sposób dotarliśmy na górę Chelmos do monasteru Agia Lavra, zbudowanego w 961 roku. To jeden z najstarszych monasterów Peloponezu, który dla wielu jest symbolem narodzin nowoczesnej Grecji. Klasztor był spalony przez Turków (1585) i Niemców (1943), ale odbudowany stoi. Nie wchodziliśmy do środka, ale klimat tego miejsca jest niesamowity…
Czas, a właściwie Kalavrita, na nas 😉 Z powrotem idzie się lżej, mimo to z wielką radością witamy kawiarniane stoliki i krzesła. I soki, i frappe 🙂
W oddali widać biały krzyż do którego zaraz się udamy.
Znajduje się tutaj miejsce pamięci masakry dokonanej przez hitlerowców 13.12.1943 roku. Masowe r0zstrzelanie 693 osób nazywane jest również holokaustem, gdyż zginęła prawie cała męska populacja miasteczka, które samo zostało całkowicie zniszczone.
Nigdy więcej wojny
Pokój
Na wojnie nie ma zwycięzców
Wakacje to nie tylko rzeczy miłe, a historia, nawet trudna do pojęcia, jest najlepszym nauczycielem. Wierzymy w to z całego serca, ale już czas wracać do kampera. A najpierw musimy zdążyć na naszą kolejkę.
W drodze do Diakopto kolejka ma mijankę w Kato Zachlorou. Tutaj znajduje się również stacja, z której można wybrać się do monastyru Mega Spileo, a nawet pieszo wrócić do Diakopto (wzdłuż torów kolejki). Nasze nogi mówią dwa razy nie 😉
W kamperze niespodzianka:
Na dworze tylko 10 stopni mniej, jedziemy nad wodę. Z jednej strony piękny zachód słońca…
Z drugiej strony nawałnica po drugiej stronie zatoki.
No ale skoro wędkarze się nie ruszają to jesteśmy bezpieczni, chyba?