Zawsze, ale to zawsze zachwyca nas grecka zieleń. W Polsce Grecja kojarzy się ze spaloną ziemią, ale, jak widać, nie jest to do końca prawda. 🙂
W Epidauros przywitały nas oczywiście koty 🙂
To miejsce znają wszyscy, każdy musi tu być, jesteśmy i my 🙂
Epidauros to nie tylko najsłynniejszy z greckich amfiteatrów, ale i starożytny szpital, w którym chorymi opiekował się Asklepios. Leczenie było bardzo skuteczne, bo nieuleczalnie chorych pod osłoną nocy wynoszono do pobliskiego lasu (!).
Po starożytnych medykach zostało całkiem spore instrumentarium.
Teren wykopalisk w Epidauros jest całkiem spory, więc nic dziwnego, że Grekom nie udało się go jeszcze w pełni “odbudować” 😉
Zwiedzanie Epidauros zaczęliśmy dosyć wcześnie. Byliśmy jednymi z pierwszych turystów i uniknęliśmy największego upału. Odpoczęliśmy trochę, a potem pojechaliśmy dalej, na południe, wzdłuż wybrzeża Peloponezu.
Uwielbiamy przydrożne kapliczki i kościoły.
Mieliśmy w planie odwiedzić po drodze kilka miejsc, ale jakaś siła zawiodła nas na półwysep Methana.
Najpierw zawsze staramy się zaspokoić potrzeby naszych córek. 😉
Poźniej obiad, a po obiedzie idziemy na spacer.
Podczas spaceru można spotkać młodych Greków skaczących ze skał do wody…
Spacer nas zmęczył, ale dziewczyny miały jeszcze siłę na zabawę kamykami!
Gorąc wykurzył nas na dwór. Poszliśmy nad wodę zamoczyć nogi i trochę się schłodzić.
Z okien kampera mogliśmy obserwować… koty śmietnikowe!
Dla nas jest już późno, natomiast miejscowi dopiero “zaczynają” swoją dzienno-nocną rutynę (stąd puste ulice)!
Nie chcieliśmy czekać, aż się ściemni, ale kiedy wracamy do kampera, jest już noc. Do jutra!
