Kąpiel na dobry początek 🙂
Rano morze jest tu bardzo spokojne, musieliśmy wypróbować nasz nowy nabytek.
Niestety po napompowaniu okazało się, że z pontonu ucieka powietrze… Po urlopie zwrócimy, ale nici z przyjemności 🙁
Zamiast tego dziewczyny poszły szukać muszelek, w morzu i na brzegu.
Uwielbiamy obserwować przepływające promy, w dodatku ten płynie na Skiathos (“Mamma Mia”)… W tle południowy brzeg ciągle nam nieznanego półwyspu Pelion.
Dzisiaj też postanowiliśmy użyć rowerów. Do miasteczka Orei mamy około 5 km, a tam czekają na nas lody i inne słodycze. Samo miasteczko jest atrakcją.:)
Wróciliśmy do kampera i przez resztę dnia leniuchowaliśmy. Nie byliśmy sami, ale greckie rodziny na plaży nam nie przeszkadzały. Do wieczora pozostali nieliczni.
Słoneczko nas opuszcza…
Warto dodać, że ze względu na pobliskie mokradła, jest to ostatni moment, by się schować. Później na zewnątrz słychać tylko bzyczenie komarów 😉