Na plaży Nisiotisa spędziliśmy tylko noc.
Rychły koniec wakacji zmusił nas do wczesnej pobudki i przejazdu do położonego kilkadziesiąt kilometrów dalej Kavos, perełki na naszej greckiej mapie. Dojazd jest dla nas kłopotliwy ze względu na przejazd przez Loutra Gialtron. Kiedyś spotkaliśmy się tam z autobusem – nigdy więcej w środku dnia 😉 O godzinie 5 rano daliśmy radę 🙂
Skąd tu tyle ludzi o wpół do szóstej rano?
Biegaczy to akurat rozumiemy doskonale!
Droga trochę się dłuży, na pewno wpływ na to mają niezbędne przystanki. Na zbieranie muszelek 😉
Dojeżdżamy do uroczego portowego Agios Georgios. Niestety nie ma tu przyzwoitej plaży 🙁
Jeszcze parę kilometrów i docieramy do Kavos.
Mimo, że wszędzie tablice “no camping” to na zachodnim cyplu zawsze spotkać można przyczepy czy kampery.
Kavos to jeden z punktów wypadowych na pobliską wysepkę Lichadonisia. Za kilka czy kilkanaście euro od osoby można poczuć się jak na Seszelach 😉
My zatrzymujemy się na drugim krańcu osady. Śniadanie smakuje wyjątkowo 🙂
Po śniadaniu najlepiej sięgnąć po Kindle 😉
Dzień spędzamy na plaży. Nie chciało nam się ściągać rowerów, ale moglibyśmy pojechać do latarni…
Idziemy na spacer, przy okazji rzucamy okiem na menu “naszego” baru Achinos. Wybieramy się tutaj na kolację.
Rodzinny selfiaczek 😉
Dziewczyny uwielbiają spacerować po plaży, zawsze wtedy szukają kamyków i muszelek 🙂
Zachodzące słońce symbolizuje koniec naszych wakacji…
Następny dzień miał być bardziej aktywny, sięgamy więc po rowery. W drodze podziwiamy kolekcje muszelek w przydomowych ogródkach plażowych…
Zatrzymujemy się przy uroczym kościółku.
W końcu docieramy do latarni Vasilina.
Chętnie byśmy się wykąpali, ale… nie zabraliśmy strojów 🙁
W drodze powrotnej przychodzi nam pomysł pojechać do wsi Lichada poszukać sklepu. Droga okazuje się bardzo stroma, konieczne są przerwy.
Potwornie zmęczeni zatrzymujemy się przy kościele Agios Panteleimonas.
Fascynuje nas grecki stosunek do kościoła, ta równowaga między sacrum a profanum 🙂
Tam w dole stoi kamper, kusi by wracać…
Odpoczęliśmy, do wsi tylko kawałek, decydujemy się jechać dalej.
Wyczerpani docieramy do Lichady, w której nie ma żadnego sklepu 🙁 Możemy zjechać do Agios Georgios – 3 km i potem jeszcze 7 km do Kavos…
Jedna z mieszkanek napełnia nam butelki wodą i decydujemy się jednak wrócić najkrótszą drogą.
Po powrocie postanowiliśmy do końca dnia nie oddalać się od kampera 😉