Skoro świt ruszamy na północ wyspy, górskie krajobrazy i wspaniały piniowy las.
Po drodze patrole strażackie, bo ryzyko pożarowe zawsze jest tutaj bardzo duże.
Droga przez wyspę to nie tylko serpentyny, ale wąskie przejazdy przez małe wioski.
Droga z widokiem na Morze Egejskie, (dla wprawnego oka) Sporady i Pelion
Ostatnia prosta do Kanatadika.
Nie mamy dokumentacji fotograficznej, ale wylądowaliśmy, Kanatadika przywitała nas jak zwykle serdecznie. O zmierzchu postanowiły się witać z nami moskity, więc przezornie zamknęliśmy się w środku. Nocka minęła szybko, mimo upalnego poranka wybraliśmy się na rowerową przejażdżkę do pobliskiego miasteczka Orei.
I znowu brak zdjęć, ale na dzielnych rowerzystów czekała cukiernia pełna słodkości 🙂
Po powrocie do Kanatadika oddaliśmy się nic nierobieniu…