Wieczorem 21 kwietnia 2010 roku wyruszyliśmy w drogę. Zdenerwowani, bo to nasza pierwsza wspólna podróż zagraniczna, w dodatku ledwie co ochrzczonym w Koszelówce kamperem. Jakby było mało to wybieraliśmy się razem z nieznaną nam rodziną z Rybnika, na której zaproszenie do wspólnej podróży do Bawarii, które zamieścili na forum Camperteam, odpowiedzieliśmy jako jedyni. Wiele osób przestrzegało nas przed wyjazdem z ludźmi nie zapoznanymi w realu, na żadnym zlocie, ale lubimy ryzyko ;] Kontakty internetowe poprzedzające wyjazd dały nam nadzieję, że będziemy się jakoś dogadywać, a przecież ślubu ze sobą nie braliśmy, więc tym łatwiej byłoby się rozstać 😉
Drogę na Śląsk zaplanowaliśmy sobie z noclegiem po drodze, udało nam się dotrzeć na stację paliw w Łysomicach koło Torunia (N 53 05 26.59, E 18 37 19.77). Stacja jak stacja, spanie przy tirach, bezpiecznie, czasami pociąg przejedzie, ale raczej nie powinno nikomu przeszkadać. Można nabrać wodę z kranu na zewnątrz, opróżnić totaletę (niestety do muszli), ale nie widziałem żadnej dostępnej kratki ściekowej, gdzie ukradkiem można by wylać szarą wodę.
Spokojnie jadąc wieczorem dotarliśmy do Rybnika wyczekiwani przez naszych nowych znajomych Olę i Wojtka. Nasze dziewczynki i ich chłopaki zapoznawali się ze sobą, a my do późna pochłonięci byliśmy rozmową. Przede wszystkim chcieliśmy się czegoś o sobie dowiedzieć, ale omawialiśmy też szczegóły podróży. Zmęczeni wróciliśmy do kampera.
Noc była z przymrozkiem, a nasze ogrzewanie nadal nie miało zamiaru poprawnie działać i trochę zmarzliśmy. Całe szczęście podczas reszty podróży temperatura była więcej niż zadowalająca. Rano zjedliśmy wspólne śniadanie i wyruszyliśmy na trasę naszej wycieczki. Niestety z wrażenia nie zrobiliśmy żadnych zdjęć w Rybniku 🙁
Ze smutkiem przeczytałem, że sprzedajecie kamperka…. To znaczy, że kończycie w ogóle z kamperowaniem?
Czarek z Karawaning.pl
Czarku, chodzi tylko o pieniądze, ale próbujemy się nie poddawać. Może się uda? A z kamperowaniem nie skończymy nigdy!