wybierając się na wieczorny spacer zorientowaliśmy się, że parking się trochę zapełnił.
w Hali Kongresowej wystawiają akurat musical z muzyką Abby, ale jesteśmy z dziećmi więc nie skorzystamy.
dalej mijamy siedzibę firmy, która od lat konkuruje z Niedereggerem o palmę pierwszeństwa.
wieczorem wszystko wygląda inaczej…
wspaniale oświetlone lodowisko pobiło wszystko. mimo nalegań córek nie zdecydowaliśmy się zapoznawać ich z lodem, bo ewentualna kontuzja byłaby dla nas teraz wyjątkowo niepożądana.na lodzie królował przystojny mulat; wyczyniał cuda przemieszczając się z ogromną prędkością po całej tafli, najbardziej zaskakujące, że czynił to bezpiecznie!!! (na zdjęciu w pomarańczowej bluzie z białymi rękawami)
gastronomia i stoiska spożywcze oraz pamiątkarskie czynne do późna.
oświetlenie robi klimat!
nawet sklepy do których mieliśmy sporo zastrzeżeń wieczorem wyładniały 😉
znajdujemy kościół św. Jakuba, to przy nim za dnia wypatrzyliśmy plac zabaw.
wieczorna zabawa smakuje jeszcze lepiej niż za dnia 🙂
ta część starego miasta o tej porze jest dosyć pusta.
dzisiaj nie mamy ochoty na piwo, kupujemy rum na wieczór.
szukamy tajemniczej, ukrytej uliczki, którą fotografowaliśmy za dnia, ale nie udaje się. znajdujemy za to sklep, w którym kupiliśmy wcześniej wspaniałą figurkę kota.
obserwujemy akcję policji. nie wiemy dokładnie o co chodzi, ale zmieniamy kierunek 😉
naoglądaliśmy się już Lubeki. wracamy do auta zaglądając tylko gdzieniegdzie 😉
trochę żałujemy, że nie mamy z kim zostawić dzieci i przez chwilę nie być rodzicami… niestety nie można mieć wszystkiego 🙁 żegnajcie Karaiby…
Lubeka zrobiła na nas dobre wrażenie, ale nasz ukochany Danzig nie musi się wstydzić. kiedyś nadrobimy zaległości, a klimat naszego starego miasta, nawet zimą, jest nie do podrobienia. spędzimy tutaj jeszcze noc, a rano jedziemy do nadmorskiej dzielnicy Lubeki- Travemunde.