Rankiem, około 9, zbliżamy się do naszego drugiego ulubionego miejsca…Kavos. Mijamy senne jeszcze Agios Georgios…
…i niespiesznie wjeżdżamy w eukaliptusową aleję, tak dobrze nam znaną…
Reszta dnia upływa nam na planowaniu jutrzejszej wycieczki, kąpielach i zastanawianiu się, co też dobrego zjemy jutro w Achinosie?
W sobotę wstajemy wcześnie, żeby przechytrzyć słoneczko i dziarsko ruszamy pod górę, do Lichady. Naszym celem jest Agios Georgios. Kilka lat temu, do Lichady właśnie, wybraliśmy się, jak szaleńcy, rowerami! To była momentami walka o przetrwanie! Teraz maszerujemy i mamy czas spokojnie zachwycać się tym, co widzimy: ogrodzeniem z opuncji (bardzo eko! i skutecznym)…
…kreatywnością i zamiłowaniem do upiększania otoczenia przez Greków…
Zostawiamy za sobą morze…
…a przed nami skromny kościółek, przy którym chwilę odpoczywamy…
…i zaglądamy do środka…
Docieramy do Lichady. Nie spotykamy prawie nikogo. Jeden pan kręci się koło kościoła i z ciekawością nam się przygląda.
My z kolei przyglądamy się z mieszanymi uczuciami tablicy z nazwą ulicy i takim obrazkiem…? Czyżby memento mori..?
Mamy też okazję do zrobienia sobie rodzinnego selfie ?
Oraz do zachwytu nad grecką przyrodą…
Pokonujemy niecałe 7 kilometrów, więc z czystym sumieniem zachodzimy do piekarni po słodkie bougatsy, które mają nam dać siły na powrót do Kavos.
Agios Georgios jest uroczą, nadmorską mieściną. Centrum to port, który przyciąga ludzkich i kocich amatorów ryb.
Pokrzepieni, maszerujemy dalej. Słońce już dość wysoko, więc jesteśmy skazani na przegraną w tej nierównej walce ? Całkiem mokrzy od potu i z 14 kilometrami w nogach, z ulgą witamy znak…
…i niedługo potem wcinamy ze smakiem owczy jogurt (tak! Udało nam się kupić te obłędne, gliniane miseczki! Nasze koty będą zadowolone z pamiątki, hehe) z miodem i cynamonem. Ach!
Wiemy, że wieczór będzie należał do Jeżowca, czyli Achinosa! Tymczasem oddajemy się błogiemu lenistwu oraz zbieractwu! Ponad głowami mamy szumiące eukaliptusy…
…a efektem zbieractwa są…
…między innymi, ponieważ dodatkowo mamy też sporo pięknych muszli? A wieczorem, a wieczorem… cudowny czas w Achinosie! ????
Właściciel pamiętał nas z poprzednich odwiedzin! Kojarzył, że Krzysztof z Katowic ☺️ Było jak zwykle smacznie, bardzo nastrojowo, ze wspaniałą muzyką, którą wybierał szef osobiście ☺️ Gratis karpuzi (arbuz) i fantastyczny zachód słońca ???
Ukołysani szumem fal zasypiamy, nie mając pojęcia, co nas jutro czeka.
Niedziela mija spokojnie, obserwujemy statki…
…gdy nagle słyszymy policyjne syreny! Głośne i wielokrotne? Pierwszą myślą jest, że wydarzył się wypadek, ale po chwili mijają naszego kampera wozy policyjne, motory, a za nimi…kolarze!
To coroczny wyścig na trasie 85 kilometrów, z uwzględnieniem czterokrotnej pętli Kavos- Lichada- Agios Georgios. Tak więc niedziela to czas sportowych emocji! ? Udzielają się nam i kibicujemy kolejnym bohaterom tego dnia!
Kładziemy się spać, rozmyślając, co też nas czeka na Pelionie, który jest naszym kolejnym celem. Trochę przeraża mnie wizja serpentyn i stromizn, dziewczyny ciągle cierpią na chorobę lokomocyjną, a ja nie lubię słuchać jęków zmęczonego silnika. Cóż, zobaczymy…