Categories Romantycznym Szlakiem '2010 (Niemcy)
Noc w centrum Landshut minęła spokojnie. Raz tylko policja na sygnale tuż koło nas zatrzymała do kontroli golfa, ale szybko wszyscy odjechali...

Noc w centrum Landshut minęła spokojnie. Raz tylko policja na sygnale tuż koło nas zatrzymała do kontroli golfa, ale szybko wszyscy odjechali...
z Landshut ruszyliśmy na południe nad jezioro Chiemsee, zwane "bawarskim morzem" z licznymi ośrodkami wypoczynkowymi oraz zabytkami na wyspach "męskiej" i "żeńskiej". w drodze podziwialiśmy przepiękne krajobrazy i duże, wspaniałe domy bogatych bawarczyków.szukając miejsca postojowego objechaliśmy jezioro aż do Prien (i całe szczęście, gdyż dzięki temu mogliśmy popłynąć statkiem na Herreninsel). zatrzymaliśmy się na parkingu tuż przy przystani ( N 47 51 33.11 E 12 21 58,96 ). zjedliśmy obiad w towarzystwie kilku kamperów, a potem udaliśmy się ku przystani.
późnym wieczorem dotarliśmy do przepięknego miasteczka Berchtesgaden, ale postanowiliśmy ruszyć dalej ku jezioru Koenigsee. wybraliśmy chyba najgorszą drogę dojazdową- zaczęła się od razu stromizną, by po kilkudziesięciu metrach raptownie się zwężyć. Wojtek przypomniał sobie podobno wszystkie znane modlitwy, faktem jest że dojechaliśmy. na parkingach zakaz noclegu udaliśmy się więc na pierwszy kemping. recepcja czynna od 8 do 10, rzeka głośno huczy, zakaz postoju przy drodze dojazdowej... ruszyliśmy dalej. szybko znaleźliśmy inny kemping (Muhleiten), ale recepcja czynna od 8... zatrzymaliśmy się więc przed bramą (N 47 36 01,79 E 12 59 19,86 ) z postanowieniem, że wczesnym rankiem ruszymy. zaspaliśmy i nas złapali ;-) nocleg pod bramą wraz z serwisem kampera kosztował nas po 20E od załogi, więc nawet nie tak źle. stellplatzu nie znaleźliśmy.po śniadaniu podjechaliśmy na parking w Schonau.
z malowniczych okolic Berchtesgaden przyszło nam jechać w kierunku Garmisch-Partenkirchen. oczywiście piękna bawaria po drodze...
deszczowa zamglona pogoda nie pozwoliła nam wjechać na Zugspitze postanowiliśmy więc w końcu wjechać na Romantyczną Trasę, która zaczyna się w Fussen. Z Ga-Pa najbliżej nam było przez Austrię. Tyrol, a właściwie ten fragment, który nam się objawił rozczarował, ale co nie rozczaruje po Bawarii?
opuściliśmy najpiękniejszy z zamków i udaliśmy się do Fussen na obiad. trochę pokrążyliśmy po mieście w poszukiwaniu parkingu, w końcu się udało (N 47 34 01,70 E 10 41 38,72). stellplatz był za bardzo oddalony od centrum, a nie chcieliśmy się tutaj zatrzymywać na noc. poszliśmy na spacer, z zamiarem zjedzenia obiadu na mieście, ale zaskoczyła nas przerwa południowa (od ok. 14.00 do ok. 17.00) większość lokali (i sklepów) zamknięta. okazało się to normą w małych bawarskich miasteczkach...
rano pojechaliśmy do Monachium. miasto kojarzyło nam się z BMW, ale przywitał nas... Mercedes
z Monachium mieliśmy jechać z powrotem do Garmisch, ale 200 km tam, a potem 200 km z powrotem? na Zugspitze wjedziemy innym razem, a zaoszczędzone pieniądze wydamy na przyjemności :-) być może w Landsbergu, do którego zamierzaliśmy dzisiaj dotrzeć.późnym popołudniem dojechaliśmy do celu. kilkadziesiąt minut jeździliśmy po miasteczku szukając stellplatzu, w tym czasie nasz przewodnik prowadził nas bardzo wąskimi uliczkami. w końcu trafiliśmy na miejsca postojowe dla kamperów za 1E doba (N 48 03 20,59 E 10 52 20,89)
zastanawialiśmy się czy w ogóle jechać do Augsburga, bo to duże miasto, umweltzone, itd. pojechaliśmy, ale uczucia mieszane. najpierw w poszukiwaniu stellplatzu, kilkadziesiąt minut włóczyliśmy się po centrum ryzykując mandat. oczywiście w końcu znaleźliśmy stosowne miejsce (N 48 22 11,56 E 10 52 38,49). tablice informacyjne też były, niepotrzebnie pchaliśmy się do centrum. miejsce postojowe sympatyczne, nad rzeką, sporo pieszych i rowerzystów, stacja paliw z pieczywem, pizzą i piwem pod nosem :-)
rano szybko zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy z Augsburga do Gunzburga, do Legolandu. pogoda nam sprzyjała, dzień miał być słoneczny i ciepły. chcieliśmy zdążyć przed godziną 10, by w pełni wykorzystać dzień.