Obieramy kierunek na Loutra Aridea (lub Loutra Pozar lub Loutra Loutrakiou) :))) miejscowosc ta ma trzy nazwy! Jedziemy z nadzieja skorzystania z dobr wod termalnych plynacych w formie wodospadow...Gory sa coraz blizej...
Miejsce noclegowe w Edessa moge polecic z czystym sumieniem. Idac ta ulica kawalek dalej (doslownie 100 metrow) znajdziemy wodospady i park.
Rano, skoro swit, okolo 10 (sic!) obudzily spiace dziewczynki krowy maszerujace razno pod oknami kampera:) Panny spaly tak dlugo zapewne z powodu gorskiego powietrza: w nocy bylo 15 stopni na zewnatrz! Musielismy zamykac okna bo bylo ZIMNO W GRECJI:)))
Obudziwszy sie stwierdzamy, ze mamy towarzystwo;))) Jakis Francuz przytulil sie do nas w nocy:) On pewnie jeszcze spi, my jedziemy odnalezc kemping The Cave- ma byc tanio i z basenem (jak w Erze;))
Mielismy "w zapasie" kilka dni, poniewaz niektore z zaplanowanych miejsc okazaly sie nie spelniac naszych warunkow. Pierwsza mysla bylo: wracac do domu wczesniej, ale patrzac na dziewczynki wiedzielismy, ze nie mozemy tego zrobic. Krzys wymyslil wiec tajny plan:) Rano wyjezdzamy z przyjaznego Stomio i obieramy kierunek na Larisse.
Budzi nas zapach...powietrze w Kanatadika pachnie ziolami, morzem i kwiatami. Pojawia sie tez nuta zywicy piniowej...Pelnie zachwytu osiagamy kiedy wschodzace slonce oswietla pierwszymi promieniami zatoke...
Dzis pierwszy raz w Grecji uzyjemy rowerow:) Rowery dziewczyn jezdza w garazu i czesto sa w uzyciu, nasze po zdjeciu z bagaznika byly ukryte pod gruba warstwa kurzu- dobrze, ze mamy prysznic pod tamaryszkiem!:)
Wstajemy wczesnie, zbieramy rzeczy, zaskakuje nas dziadek Adonis- cos wczesnie dzis przyjechal... Okazuje sie, ze specjalnie raniutko wybral sie na swoje pole kukurydzy i przywiozl dla "pediaki" swiezo zebrane kolby na droge!