nocka minęła spokojnie, bo wybraliśmy dobre miejsce postojowe, na skraju parkingu, z dala od drogi i przejeżdżających ciężarówek, za towarzystwo mając innego kampera.
dzieci spały, a my ruszyliśmy ku Holandii. po około 2 godzinach zatrzymaliśmy się, by zjeść śniadanie, po czym pomknęliśmy dalej.
w porze obiadu zatrzymaliśmy się na parkingu przed granicą. dziewczyny bawiły się na dworze.
my też chwilę odpoczywaliśmy, ale trzeba było przygotować obiad… ja wykorzystałem czas na wymianę piór wycieraczek.
ruszyliśmy dalej… pierwsze wrażenia z Holandii? teren wokół autostrad zagospodarowany bardziej zgrzebnie, sporo śmieci, ale bardzo zielono i wszędzie drogi dla rowerów.
nie jechaliśmy bardzo wolno, ale i tak wyprzedzało nas sporo kamperów…
trochę dziwiło nas, że w kraju tulipanów nie widzieliśmy jeszcze żadnego tulipana, ale cierpliwie czekaliśmy. w międzyczasie zjechaliśmy z autostady- od tej pory Holandia będzie nam się kojarzyła z Hilversum 🙂
wjechaliśmy do miasteczka w porze największego ruchu ulicznego, ale mimo to jechało się bardzo przyjemnie.
zaskoczyły nas skutery poruszające się po drogach rowerowych…
Holendrzy nie naśladują swoich wschodnich sąsiadów i nie przesadzają w sprzątaniu ulic oraz chodników, ale mimo wszystko panuje tutaj ład i porządek- bardzo podoba mi się ich poczucie estetyki.
pierwsze łodzie na kanałach…
zwodzony czy obrotowy most w Holandii, nawet na ruchliwej drodze znaleźć nietrudno.
szyby w których prezentuje się nasz domek to przeszklone galerie budynku mieszkalnego. nowoczesna architektura nie musi być brzydka, a dodatkowo może być bardzo funkcjonalna.
pojawiły się! pierwsze pola kwiatów na naszej trasie!
to nie tylko pola, ale i fabryki kwiatów (Holandia jest największym eksporterem nasion i sadzonek).
powoli dojeżdżamy do Nordwijkerhout, celu naszej podróży…