dziewczyny skoro świt pobiegły zbierać kasztany
na camping zaczęli się zjeżdżać rezydenci, z których większość akurat w ten weekend zabierała swoje przyczepy. oni się pakowali, myśmy się rozkoszowali…
po śniadaniu ruszyliśmy do stacji kolejki wąskotorowej. naszą uwagę przykuwały kolorowe krzewy…
koty…
krajobrazy…
kto nie ma w głowie ten ma w nogach- w połowie drogi musiałem wracać na camping po portfel. tuż przed stacją udało mi się dogonić dziewczyny małe i duże, nawet się trochę zmęczyłem 😉
na stacji czekał na nas kot
na kolejkę nie czekaliśmy długo
kociak towarzyszył nam aż do odjazdu
ruszyliśmy leniwie przez pola…
na chwilę zatrzymujemy się przy ruinach zamku w Wenecji
po godzinie meldujemy się w Żninie
Żnin to sympatyczne miasteczko powiatowe, władarze starają się i upiększają, kolorują
zwiedziliśmy położoną na rynku basztę będącą częścią Muzeum Ziemi Pałuckiej, w której wyeksponowane są m.in. relikty pałuckiego osadnictwa. w przeszłości baszta była miejskim skarbcem i siedzibą rady miasta, a w podziemiach było więzienie. oprócz materialnych śladów historii miasta w baszcie upamiętniono też wybitne postaci Żnina i regionu. na szczycie zobaczyć można mechanizm zegara oraz porozglądać się po okolicy.
chcieliśmy zjeść obiad, ale nasza pizzeria w ciągu dwóch lat zamieniła się w kebab 🙁 wróciliśmy więc do stacji kolejki i wstąpiliśmy do stacyjnej restauracji “Parowozownia”, ale szykowali się do jakiejś imprezy i nas najnormalniej ignorowali. inna sprawa, że menu okazało się wbrew zapowiedziom ubogie i typu fastfood…
po kilkunastu minutach nadjechała ciuchcia