znaleźliśmy się w centrum uzdrowiska. pospacerowaliśmy po parku zdrojowym…
kąpiel w Wiśle? nie tym razem…
zatrzymaliśmy się na obiad w słynnej gospodzie góralskiej. ze względu na weekend oraz trwający właśnie Tydzień Kultury Góralskiej, a co za tym idzie tłum gości, czas oczekiwania co najmniej 60 minut 🙁
całe szczęście można zamówić coś z grilla, szybko i- nie da się ukryć- taniej 😉
tymczasem dziewczyny pognały na plac zabaw, mogliśmy je obserwować przy zabawie, siedząc przy stoliku popijając zimne piwo 🙂 dziewczyny na zabawie spędziły chyba 2 godziny, z małą przerwą na kiełbaski!
mówi się, że górale są pazerni, ale umięśniony Pan opiekujący się dziećmi sam od siebie zaproponował dłuższą zabawę bez dodatkowej zapłaty 🙂
nie mamy tego udokumentowanego, ale mieliśmy jeszcze niespodziankę w postaci wizyty mojego brata z żoną oraz mamy. po spotkaniu zmęczeni całym dniem ruszyliśmy na stację kolejową, gdzie wypatrywaliśmy kolejki…
o, jedzie!
w pociągu…
dziewczyny i ich misie pożegnały gościnne uzdrowisko… a kilkanaście minut później byliśmy na kempingu 🙂