noc minęła nam spokojnie. w promowej kabinie podobnie jak w kuszetce pociągu PKP relacji Gdańsk-Katowice, którym w marcu jechaliśmy po naszego kampera, było trochę za ciepło. wielka szkoda, że Jadrolinija nie oferuje znanego np. z rejsów z Włoch do Grecji systemu „camp on board”, który umożliwia m.in. spanie w kamperach.
nie narzekamy jednak na podróż, chociaż wibracje i hałas, były w pewnym sensie dokuczliwe. nie narzekamy, bo większość spała na zawnętrznych ławkach, na karimatach na podłodze, a nawet w nieużywanym suchym basenie dla dzieci. najsprytniejsi, w tym nasz Endi, zajęli wygodne kanapy w salonie. na przyszłość wiemy, że bez kabiny da się podróżować nawet z dziećmi, tylko trzeba zadbać o miejsca, czyli pasażerowie kampera wchodzą pieszo (trzeba mieć osobne bilety) i zajmują miejsca, bo najpierw wchodzą i wychodzą piesi. minusem jest tylko to, że ktoś zawsze musi pilnować dobytku, podczas gdy kabinę zamykamy na klucz. różnica w cenie stosunkowo niewielka
zaczynało świtać
bogini Jutrzenka pomalowała góry na różowo
spokój bezchmurnego nieba zakłócały tylko mknące samoloty
to był najpiękniejszy wschód słońca w Chorwacji, może dlatego, że jedyny, którego nie przespaliśmy 😉
dziewczynki się obudziły. ubraliśmy je, bo na pokładzie chłód.
w oddali zaczęła majaczyć Rijeka, tymczasem ruszyliśmy do restauracji na śniadanie, które było w cenie kuszetki. oczywiście szwedzki stół, całkiem bogaty i smaczny
po śniadaniu zaczęliśmy się pakować, bo widzieliśmy już wejście do portu
Rijeka od strony morza to blokowiska, które delikatnie mówiąc nas nie zachwyciły
prom dopłynął bezpiecznie do celu, może pomógł mu patron?
długo oczekiwaliśmy na otwarcie pokładu samochodowego, w końcu otwarto grodzie i mogliśmy schodzić na dół. piesi zaczęli gromadzić się przy wrotach
udaliśmy się do kampera. tutaj pożegnaliśmy znajomych z Kołobrzegu, którzy najbliższe kilka-kilkanaście dni mieli spędzić na Istrii
w końcu wrota zaczynają się otwierać i zaczyna do nas docierać światło słoneczne
dla wszystkich trwa to zbyt długo. tutaj nie ma już cudownej atmosfery chorwackiej prowincji 🙁
wyjeżdżając ze statku musimy przeciskać się przez grupki pieszych
na lądzie duży ruch
w sumie nie zdziwiło nas, że parkujące samochody zablokowały wyjazd z terminala 😉
po kilku minutach stwierdziliśmy, że Rijeka ma swój klimat i pewnie też może się podobać
dopiero teraz rozpoczęliśmy naszą drogę do domu…