Pozegnanie z plaza Xifias osladzal nam landszaftowy wschod slonca…zatrzymalismy sie aby choc w formie cyfrowej zabrac go z soba…
…potem juz tradycyjnie kreta sciezka poprzez…gory;)
i trafiamy na prom, ktory ma nas zawiezc do raju na ziemi- na wyspe Elafonisos! Krzys kupuje bilety i otrzymuje wskazowke, zeby na prom wjechac tylem- potem latwiej bedzie go opuscic. Rejs trwa kilka minut- wyspa jest bliziutko. Na promie egzotyczny dla nas kaplan.
Prawdopodobnie urzeduje w tym kosciolku, ktory jako pierwszy wita wszystkich odwiedzajacych Elafonisos. Mila rzecz- przy swiatyni plac zabaw!
Miasteczko portowe Elafonisos sprawia mile wrazenie, ale teraz nie bedziemy poznawac go blizej- nie mozemy sie doczekac, zeby na wlasne oczy zobaczyc ten szeroko opisywany cud natury!
Jedziemy na plaze w Kato Nisi. To okolo 4,5 km od portu na prawa strone wyspy. Pragniemy zobaczyc jak najwiecej na tej niewielkiej wysepce wiec zaczynamy od tej plazy, zeby skonczyc na Simos. Po drodze mijamy klimatyczna kapliczke.
Na poczatku miejscowosci jest spory parking juz na plazy, ale podloze jest twarde i nie mamy problemu z wjazdem i parkowaniem. Widzimy tablice informujace o zakazie kempingowania, ale widzimy rowniez dwa kampery (jeden z Grecji, a drugi ze Szwajcarii), ktore ewidentnie spedzily tu noc.
Myslimy sobie, ze jesli bedzie tak ladnie jak to opisuja to tez pokusimy sie tu o nocleg. Wody akurat nam starczy jeszcze na jeden dzien, mamy jeszcze jedna kasete WC wolna wiec nic nam nie przeszkodzi:)
Zjadamy sniadanie, zbieramy sprzet i idziemy na plaze…naszym oczom ukazuje sie morze w takim kolorze i takim stopniu przezroczystosci, ze zatyka nas z wrazenia…plaza jest piaszczysta, a woda lazurowa…w taki blekit trudno uwierzyc!
Morze nie skapilo nam tez swoich darow:) Spacer brzegiem, po drobnym, delikatnym piasku to wielka frajda.
Jak zauwazylismy miejscowi uzywaja roznych srodkow transportu, zeby przywiezc na plaze graty;)
Dalej to juz nie mam co pisac:) Nuuuda panie, nuuuda!;)
Opalanie, plywanie, budowanie zamkow z piasku i znowu… i tak da capo al fine;)
A przepraszam! Wydarzylo sie jeszcze cos:) Kiedy temperatura osiagnela juz swoje maksimum nasze corki opracowaly, zrobily scenografie, kostiumy i urzadzily nam przedstawienie teatralne. Widocznie uznaly, ze na wakacjach tez nalezy nam sie kulturalna rozrywka;) Podziwialismy je za zapal i pomyslowosc- zaslona do kabiny byla idealna kurtyna:)
Zaczelam dzis kiczowatym wschodem i zakoncze podobnym zachodem:) Pod wieczor bylo nas juz 6 kamperow. Wszyscy szykowali sie do nocy. My przed snem zastanawialismy sie czy jutrzejsze Simos zaskoczy nas czymkolwiek po dzisiejszej plazy…?
Cykady sa tak glosne jakby braly udzial w zawodach na najwieksza ilosc wydawanych decybeli, ale o dziwo spimy jak zabici.