Zanim slonce wstalo na dobre- bylismy gotowi do dalszej drogi. Jeszcze ostatnie spojrzenie na zatoke Paralia Karidi- widze megalo polawiaczy….
…i mikro polawiacza….;)
Podziwiamy piekne apartamenty przy drodze dojazdowej do plazy:
Slonce waha sie wstydliwie: wyjsc, nie wyjsc..?;)
Przy drodze, tuz za Vourvourou odnajdujemy kran z woda i korzystamy z niego skwapliwie.
Obrazki z drogi:
Chcemy odwiedzic osade Parthenonas. Polozona wysoko byla kiedys schronieniem dla mieszkancow Nea Marmaras przed piratami. Kiedy widzieli, ze piraci zblizaja sie do brzegu, pakowali co cenniejszy dobytek na osiolki i wlasne plecy i udawali sie w gory. Mamy do przejechania 6 km. Droga pnie sie dosc stromo….
…w dole morze…
Chwilami szosa sie wyplaszcza, aby za moment znowu stac sie stroma!
Ostatnie dwa zakrety sa okropnie ostre i mocno w gore…kiedy wjezdzamy na parking przy tawernie (na szczycie) spod maski wydobywa nam sie …dym?! Okazuje sie, ze nie zadzialal wentylator (chyba nie zdazyl po prostu na ostatnim odcinku), zagotowal nam sie plyn w chlodnicy, wywalilo korek ze zbiornika wyrownawczego i stracilismy prawie caly plyn… Wygladalo przerazajaco, ale okazalo sie niegrozne. Mielismy plyn na dolewke, reszte uzupelnilismy woda. Auto zostalo z przykazaniem ostudzenia sie, a my ruszylismy w zaulki:)
Bardzo stare drzewko oliwne przy stolikach tawerny:
Stroz tego drzewka;)
Kapliczka przy Agios Stefanos- kosciolku z 1837- a w niej znowu moj ulubieniec:)
Zabudowa osady jest w duzej mierze odnowiona przez wspolczesnych milosnikow gorskiego klimatu:) Te obiekty sa piekne! Jednak odnalezlismy tez ruiny, niemych swiadkow barwnej historii o piratach:)
W oddali widac morze…dziwne uczucie: jest sie w gorach, a do morza jednoczesnie tak blisko i tak daleko.
Zbocza porosniete sa sadami oliwnymi.
Mimo czestego kontaktu z tym znakiem- nie mielismy jeszcze kontaktu z osobnikiem, o ktorym mowi czyli z zolwiem:)
Ten kotek mial chora lapke…zasmucilo nas to, raczej nie odwiedzi weterynarza:(
Piekne sa odnowione domy…
….ale te starsze tez urokliwe!
Zachwyt budza ulotne kwiaty mimozy…
…w melancholie wpedzaja ruiny…
I na koniec piekny kosciol Ag. Stefanos.
Zjazd ze zbocza byl juz mniej nerwowy:)
Morze coraz blizej:)
Zegnamy Nea Marmaras!
Za chwile stajemy na plazy przed Toroni.
Zasluzona kapiel pozwala nam pozbyc sie napiecia zwiazanego z “wybuchem” zbiornika z plynem chlodniczym:)
Plaza prawie pusta, po poludniu tylko przyjechalo na chwile kilka osob- cisza…mhmmm:)
Kolejny raz zewnetrzny prysznic zdaje egzamin- dobrze, ze go zamontowalismy!
Kolacja byla wspaniala!:) Towarzyszyla nam chlodna retsina…i tzatziki!:)
…a po kolacji dziewczyny dostaly kase od taty i poszly SAME kupic lody w kantinie u Marii:)
ale smaczne!
Kiedy zrobilo sie chlodniej ruszylismy w miasto!:)
Ktore jak sie okazalo lezalo tuz za winklem:)))
Na miejskiej plazy ciagle tlumy…brrr…
Jednak my w innym celu odwiedzamy to miasteczko:) Odnalazlam w google earth (znowu:)) informacje, ze mieszkaja tu w rzeczce zolwie!:) Spotkamy je czy nie? 😉
Jest rzeczka…i sa zolwiki:) Przyzwyczajone widocznie do podkarmiajacych je turystow podplywaja i wyciagaja lebki:) Jak u nas kaczki:)
Od strony plazy sa lepiej widoczne. Marianna zaluje, ze nie mamy czym ich nakarmic;) Nawet nie wiem co one jadaja!
W miescinie wlasciwie same apartamentowce i pokoje na wynajem. Najczesciej slyszymy jezyk rosyjski i serbski….
Zabawny rozklad jazdy autobusow:)
Uciekamy z tego kolchozu, ale w drodze powrotnej spotykamy jeszcze malucha, ktory sie chyba mamie zapodzial:)
…ale na szczescie spotkal zabie opiekunki;)
Na oslode domek nieturystyczny:)
…i oczywiscie kiczowato piekny, grecki zachod slonca!
To dobry czas na medytacje…pozegnanie dnia, powitanie nocy….
Tata bierze corki pod skrzydla…:) Piekne wspomnienie tej chwili!
Dzis pierwszy raz zdarza nam sie siedziec razem z dziewczynkami do pozna i patrzec w gwiazdy…na komary okazal sie skuteczny olejek waniliowy do ciasta zakupiony kiedys w celu przeciwkomarowym, ale do lasow na Kaszubach:)
Jestesmy juz 14 dzien w podrozy- wydaje sie, ze pol roku;) Tyle jeszcze przed nami!:) Do jutra…
Super relacje, czekam na jej dalszą część.