Nie spalismy dobrze:( Jacys mlodzi ludzie zrobili sobie impreze na plazy do switu…nie mamy szczescia do cichych nocy w czasie tej wyprawy…Mimo, ze mielismy plany pozostac tu jeszcze jeden dzien- bedziemy jechac. Moze gdzies dalej znajdziemy spokoj…
Zegnamy sie z Ormos Panagias. W porcie akurat statek wycieczkowy zabiera chetnych w rejs:)
Mieszkajac w TAKIM porcie trudno nie byc usmiechnietym:)
Zajezdzamy sprawdzic miejscowke w Psakoudia. Plaza okazuje sie byc w brudnym kolorze:( Nie podoba nam sie, jedziemy z powrotem i nagle Krzys zatrzymuje kampera, usmiechajac sie kaze nam wysiadac…na drodze za autem nareszcie widzimy JEGO!:))) Jaka radosc!:)
Pieknie pozowal:) Mijajacy nas Grecy usmiechali sie zza kierownicy widzac nasz entuzjazm:)
Nastepny przystanek to Nea Iraklia. Niestety tez niewypal:( Tzw. mekong:( Kupa ludzi, parasole, komercha:( Miejsce w Epanomi tez nieciekawe…Ostatnia deska ratunku wydaje sie byc zachecajaco wygladajace w WOMO Agios Triada. Jedziemy!
Jestesmy:)
To co znalezlismy na plazy w ciagu 5 minut przesadzilo- zostajemy;)
Najwieksza atrakcja jest jednak widok na Thessaloniki!
Juz sie cieszymy na wieczor kiedy to miasto rozswietli sie milionem lamp!
Czesc plazy posiada Blekitna Flage…
….ale kawalek dalej relikty epoki swietnosci, smutne:(
Stoimy kamperem pod koniec plazy, przy malym kosciolku…przychodza tu tylko Grecy- tak jak lubimy:)
Idziemy na rekonesans pod katem kolacji- marzy nam sie i juz wlasciwy czas- jednak warunkiem jest tawerna dla tubylcow w pieknych okolicznosciach przyrody:) No i wspaniale menu! Miasteczko to kurort, domy z mieszkaniami na wynajem- widac, ze kilkadziesiat lat temu przezywaly zloty czas! Teraz wiekszosc lokali stoi pusta…
Na koncu miejscowosci, tuz przed malowniczym klifem natrafiamy na romantyczne miejsce na wieczerze…:) Tawerna, ktorej czesc stolikow umieszczono na samym nabrzezu…bedziemy widziec kiedy Thessaloniki udadza sie na spoczynek! Tutaj dzisiaj jemy!
W drodze powrotnej do kampera spotykamy kota, ktory mamy nadzieje- przyniesie szczescie:)
Teraz jednak trzeba sie schlodzic. Woda przy brzegu okazuje sie byc rowniez bogata w muszle- dziewczyny sa w siodmym niebie:)
Ciagle zerkamy na Wielkie Miasto- tajemnicze dla nas…przyciaga jak magnes…:)
Przed kolacja idziemy na spacer w glab miasteczka, zeby apetyt byl wyjatkowo ostry:)!
Dla milosnika roslin doniczkowych nie ma rzeczy niemozliwych;)
Kosciol- dla nas egzotyczna architektura:)
Tak jak w Nafplio- widzimy sporo klatek z kolorowymi ptaszkami.
Zawsze zywa tradycja meska- przesiadywania w kafenionie i rozprawiania o polityce:)
Dziewczynkom ciagle malo muszelek;)
Samolot wystartowal z Thessalonik…dokad leci?
Wokol tawerny pojawili sie amatorzy wedkowania. Sa tez dzieciaki.
Pod klifem poutykane sa domy- kiedys chyba dosc bogatych ludzi.
To nie jest sztuczny ptak…a moze jest…?;)
Zajelismy stolik troche niepewni wyboru…prawie nikogo nie ma procz nas…
Odwagi dodala sliczna kociczka:)
Na poczatek retsina….alez jestesmy glodni!
Slonce chyli sie juz ku zachodowi…
…i pojawia sie w tawernie gosc, ktory rozwiewa nasze watpliwosci czy dobrze wybralismy miejsce na kolacje:)
Siedzace przy stoliku z wlascicielka kobiety z wielka atencja calowaly ksiedza w reke. On przywital wszystkich w tawernie serdecznie:) W takim razie zamawiamy: dwa razy anchovies i dwa razy kalamari!:)
Jak widac reka mi troche drzala z emocji…i glodu!;)
W pewnym momencie zauwazylismy, ze miasto po drugiej stronie zatoki powoli rozswietla sie…
Na to czekalismy! Na naszym stole tez pojawila sie lampka…
Ogromnie zaluje, ze nie mam lepszego aparatu:(
Zegnalismy idace spac Thessaloniki….
…pieknie….
Sposob podania, jakosc i smak potraw w tej tawernie byl na najwyzszym poziomie! Nie zaden fast food dla turystow tylko smaczne, proste jedzenie dla milosnikow greckiej kuchni! Bedziemy tesknic…oj, bedziemy! Spac idziemy z pelnymi brzuchami i swiatlami Miasta pod powiekami…