Noc minela spokojnie, bylo tylko troche duszno, poniewaz kemping jest mocno porosniety roslinnoscia, ktora skutecznie chroni przed wiatrem. Rano zrobilismy jeszcze ostatni serwis kampera, dziewczynki kupily widokowki i ruszylismy w kierunku Agios Nikolaos. Droga do zludzenia przypominala te na Peloponezie! Rowniez okolica bardzo podobna:)
…linia ciagla, pod gorke i kupa siana…;))) trzyma fason!;)
Dotarlismy do portu Ormos Panagias, stanelismy, zeby poszukac miejscowki, na ktora chcemy dojechac.
z konca pirsu, wlazlszy na kamienie, zobaczylismy w oddali ziemie obiecana;) i pierwszych szczesliwcow juz na niej biwakujacych:)
Ponizej pirsu natomiast biwakuja inni;)
Aha!:) juz wiemy czego w tym roku zapomnielismy zabrac do Grecji- butow na jezowce;) Na szczescie mamy w planach same piaszczyste plaze..
Na koncu portu, na latarni siedzial sobie ptak: dalam sie nabrac, ze jest sztuczny!;)
Wlezlismy na pobliski pagorek, zeby sprawdzic jaka droge proponuje nam nawigacja i dopiero stamtad byl widok!
Przed odjazdem z uroczego portu postanowilismy kupic cos morskiego na grill u rybakow, ktorzy maja tu swoje stragany. Dziewczyny dostaly po krabie do reki:) Zachwyt pelen!
…a pan wypatroszyl naszego tunczyka! Pierwszy raz bedziemy mieli okazje skosztowac swiezego tunczyka, a nie z puszki:) Nasze koty bylyby zachwycone;)
Sprzedawca podal tez bardzo krotki i prosty przepis na ta rybke:
sol
oliwa z oliwek
oregano
na ogien!:)
Na razie tunczyk laduje w lodowce, a my kierujemy sie do plazy. W pewnym momencie mamy przed soba tak ostry i pochyly kawalek, ze Krzys idzie sprawdzic czy mamy wystarczajaca moc, aby tam sie wdrapac!
W tej drugiej zatoczce sa kampery:
…a wjazd wyglada tak:
Decydujemy na razie zostac tu, wykapac sie, upiec obiad, a potem pojsc na spacer i zobaczyc czy warto tak sie wspinac autem. Tu mamy spokojny kawalek ziemi dla siebie, malo ludzi, sami miejscowi…
Mieso tunczyka wyglada jak wolowina!:)
…ale smak jest po prostu obledny!
Pozarlismy go bez zadnych dodatkow;) Dziewczynkom bardzo smakowal.
Szperajac zima na google earth przypadkiem trafilam na to miejsce. Widac bylo, ze woda jest w ulubionym kolorze- turkusowym- ze stoja kampery, ze piasek na plazy… Teraz mamy okazje to zweryfikowac. Wszystko sie zgadza!:)
Im dluzej siedzimy w wodzie tym mniejsza mamy ochote dolaczyc do grupki kamperow z drugiej zatoczki…:)
…a z reszta mamy tu tez wspaniale towarzystwo jak sie okazuje!;)
Na plazy kwitnie zycie towarzyskie:)
Poznym popoludniem, tuz przed zachodem slonca wybieramy sie na spacer…chcielismy isc troche pozniejsza pora, ale kozy zeszly ze swojego wzgorza i chcielismy je koniecznie zobaczyc i uslyszec z bliska. Ach! coz to za chor! Jaki przeglad glosow, jaka skala! Wszystko okraszone gluchymi uderzeniami dzwoneczkow na szyjach…:)
Czy tak wygladala biala koza Amaltea, ktora wychowala Zeusa? zastanawiaja sie dziewczyny…
“Mamo! jakie sliczne! Mozemy poglaskac?:)”
Koziego towarzystwa pilnuja pieski, madre i czujne!
Idziemy dalej stromo pod gore. Widzimy nasz dom.
I oto zatoczka nr 2:
Powyzej kamperow tez jest gorka, na niej jakies ruiny, ale niestety….wszystko w papierze toaletowym:((( Nie pachnie ladnie..:( Dodatkowo w wodzie widzimy sporo skal, kamieni i oczywiscie jezowcow!:( Dobrze, ze zostalismy na pierwszej plazy!
Slonce zachodzi…jak zwykle ten widok zapiera dech w piersiach!
Jeszcze tylko krotki spacer pobliska promenada (Ola oczywiscie idzie plaza i zbiera muszelki!:)) i uciekamy przed chmara komarow do kampera!
Tego wieczoru pierwszy raz pijemy retsine! Rok temu nie sprobowalismy, a teraz zaluje!:) Jest orzezwiajaca, lekka, troszke cierpka, owocowy posmak dlugo pozostaje na ustach…pyszna!
…kolorowych snow!