Budzimy sie, bierzemy przedwyjazdowa kapiel na plazy w Stomio i ruszamy w droge. Korinos Beach to nasza ostatnia miejscowka w Grecji w tym roku…Droga jak zwykle okraszona pieknem:)
Womo podaje namiary na miejsce postojowe w Korinos kolo malenkiego kosciolka Agios Paraskevi- dojechalismy, a tam masa aut, tiry w roli kamperow, no mekong;) Jedziemy dalej (ok 1,5 km) i znajdujemy swietne miejsce. Plaza szeroka, piasek jasny, prysznic, kran z woda, sasiadami sa Czesi w kamperach i kilka bezdomnych psiakow. Zostajemy!:)
Tata w czasie sjesty pomaga rozwiazac dzieciece problemy;)
Potem upragniona kapiel- lagodnie opadajace dno jest idealne dla dzieci.
Pod wieczor nasze rowery znowu w uzyciu:) Jedziemy do malej kapliczki, ktora widzimy z kampera i do Agios Paraskevi, ktora minelismy…
Kapliczka jest pod wezwaniem Agios Marina.
🙂
Chcialabym uslyszec dzwiek tego dzwonu…
Agios Paraskevi jest odrobine okazalszy:) Przed wejsciem stoi donica z wielka bazylia obok pachnie rozmaryn. Jest kran z woda, duzo zieleni.
Ikona patronki z charakterystycznym detalem: oczami na tacy!
Oraz ikona nietypowa mojego Mikolaja:) Posypana brokatem, blyszczaca, na bogato;)
W chlodnym wnetrzu cisza…zegnam Grecje…zegnam Swietego Mikolaja…
Po powrocie do kampera dziewczynki pozeraja (doslownie!) ostatnia kukurydze od dziadka Adonisa:)
Wieczorna kapiel w Morzu Egejskim, ostatnia…
…i ostatni grecki zachod slonca…buuuu:(((