Wczesne godziny przedpołudniowe to pora, kiedy budzi się w kamperowcach ich nomadyczna dusza i licznie przemieszczają się do kolejno obranych miejsc, albo po prostu ruszają wprost ku przygodzie… My jedziemy do Myken.
Tymczasem Grecy siedzą, jak co dzień, w kafenionach…
W Argos naszą uwagę zwraca zamek na wzgórzu i wykopaliska. Zatrzymujemy się.
Zaglądamy do ζαχαροπλαστείο, czyli cukierni. Tylko pieczywo czy coś gotowego? Na słodko czy wytrawnie?
Brama do wykopalisk otwarta, ale musimy realizować nasz plan. Argos musi poczekać na swoją kolej.
Na parkingu w Mykenach stał sobie taki oto zestaw z Niderlandów.
Może i wygoda, bo nie wszędzie da się dojechać kamperem, ale to nie dla nas.
Idziemy na wykopaliska. Na początek odpoczywamy, żeby się nam lepiej zwiedzało 🙂
A już za chwilę Lwia Brama, czyli główna brama cytadeli mykeńskiej, odsłonięta przez Heinricha Schliemanna.
Uzbrojeni w wyobraźnię oraz wiedzę wyniesioną z książek popularnonaukowych, zaczynamy wizualizować sobie starożytne Mykeny 🙂
Żegnamy się z wykopaliskami na górze, ale to jeszcze nie koniec spaceru ani zwiedzania.
Znajduje się tutaj muzeum z niezwykle interesującymi zbiorami z okresu mykeńskiego.
Najbardziej znanym z eksponatów jest tzw. maska Agamemnona, a w rzeczywistości jednego z wodza Achajów, wykonana ze złota.
Zaglądamy jeszcze do jednego z grobowców.
Na koniec pozostała jeszcze jedna spektakularna budowla: Skarbiec Atreusza. To spektakularny grobowiec zrobiony w kształcie ula, bez żadnej zaprawy.
Słowackiego wizyta tutaj natchnęła do napisania słynnego wiersza, mnie niestety tylko do tej marnej relacji 😉
Opuszczamy Mykeny i jedziemy do Diakopto.
W 2011 roku przypłynęliśmy promem do Patras, a Diakopto to pierwsze miejsce odwiedzone przez nas w Grecji. Niczym się nie wyróżnia, no może widokiem na przeciwległy brzeg zatoki Korynckiej, ale pozostał sentyment i chyba będziemy tu zaglądać, jak tylko będzie okazja.
Wieczorami wieje tutaj mocniej, więc nie kąpaliśmy się, ale za to widok zachodzącego słońca!