Wróciliśmy do Drepano, a tutaj cały dzień spędza się na plaży 😉
Wieczorem wybraliśmy się ze znajomymi do sąsiedniej wioski Vivari na panagiri, czyli połączenie odpustu z festynem ludowym.
Szliśmy pieszo, więc na miejsce dotarliśmy już po zmroku.
Dla nas pora kolacja minęła już dawno, więc zamówione kawałki prosiaczka z bułką zniknęły w mgnieniu oka 😉
Na deser greckie pączki, czyli λουκουμάδες, z miodem i czekoladą 🙂
Nie rozumiemy prawie w ogóle greckiego, ale poszliśmy obserwować co się dzieje w i przy cerkwi.
Post factum można powiedzieć: atmosfera podniosła, śpiewy, błogosławieństwa, itd. A potem wszyscy pognali (śmy) na festyn 🙂
Rzeźnicy serwowali swoje wyroby…
Kilku kelnerów biegało od stołu do stołu z wiadrami z lodem, a w nich głównie piwo…
Publiczność zaczęła się gromadzić, na scenie pojawili się wykonawcy…
Niestety nie wytrzymaliśmy. Marianna robiła się senna, my zmęczeni, a musieliśmy jeszcze wrócić do Drepano. Nie mogliśmy liczyć na podwózkę, więc na tym impreza się dla nas zakończyła.