Nasza tegoroczna (trzecia juz z kolei) podroz do Grecji rozpoczelismy nietypowo- w Elblagu gdzie odbywal sie konkurs skrzypcowy. Aleksandra brala w nim udzial wiec pojechalismy juz spakowani. Nie obylo sie oczywiscie bez niespodzianki: lodowka ciagle nie dzialala stabilnie. Raz chlodzila, a raz nie. Ostatnie podejrzenie padlo na zawor w szafce kuchennej….po jego wymianie stal sie upragniony cud! Lodowka ruszyla z kopyta wiec juz spokojni udalismy sie w strone naszej “Itaki” 🙂
Na obiad stanelismy we Wloclawku. Znalezlismy zacienione miejsce obok parku.
Nocleg zaplanowalismy w Gorzkowicach. Mielismy zaproszenie od znajomych. Przy wejsciu do ich restauracji powital nas grecki akcent;) Wierzycie w “znaki”?
Nasza “pani mitolog” (Olenka) od razu rozpoznala boga Dionizosa:) W nagrode dzieci dostaly kolacje:)…
…i deser!
Jedzenie bylo pyszne, a goscinnosc gospodarzy- niespotykana! W konsekwencji poszlismy spac przed polnoca, a budzik nastawic musielismy na 5 rano. Pobudka, szybki serwis i dalej w droge!
Musimy dzis dojechac do Roszke na Wegrzech.
Dostalismy informacje o korkach w okolicach Bielska- Bialej wiec kierowca postanowil jechac przez gory….skonczylo sie to choroba lokomocyjna obu corek:/ Dobrze, ze na stacji paliw w Zwardoniu mieli Aviomarin w gumie do zucia. Ciezki upal nie pomagal. Swoja role swietnie spelnily zamontowane przed wyjazdem wiatraczki nad sofami dziewczyn.
Tak zle sie czuja, ze nie moga w pelni cieszyc sie podroza, a za oknem ladne i znajome widoczki:
Oczywiscie nasza klimatyzacja w kabinie zaczela wylewac z siebie wode jak to bylo w zeszlym roku…mechanicy stwierdzili, ze wszystko jest OK- nie jest. Dobrze, ze chociaz dziala ta klima, z woda na podlodze jakos sobie radzimy.
Juz po zachodzie slonca dotarlismy do Roszke…padlismy jak kafki.
Serbia od teraz bedzie nam sie kojarzyc: jak do tej pory- z bardzo smacznym obiadem zjedzonym w “naszym” barze…
…oraz dodatkowo z krajem, w ktorym stracilismy 5 bieg…Nawet niespecjalnie nas to zdziwilo, a sily na wewnetrzny bunt nie mielismy…Roztropny czlowiek pewnie zawrocilby do Polski, ale nie moglismy tego zrobic dziewczynkom.
Ruszylismy w dalsza droge z czterema biegami…
Macedonia jak zwykle urzekala nas malowniczymi pejzazami…
…jednak wieksza radosc sprawila nam ta oto tablica informacyjna:
Grecki celnik nawet nie chcial od nas paszportow- liczylam na cieplejsze przyjecie;) Przeciez caly rok nas tu nie bylo! 🙂 Oleandry przy greckiej drodze nie zawiodly i rozkwitly na nasze powitanie…
Ozywilismy sie majac w perspektywie szybki dojazd na miejsce pierwszego postoju na greckiej ziemi- mielismy nadzieje na nocleg w Methoni. Jednak nie spodobalo nam sie tam mimo urokliwej kapliczki…
…i jak kon ciagnie do stajni tak my pociagnelismy jeszcze 20 km dalej do Paralia Korinou- bylismy w domu!
W ostatnich promieniach zachodzacego slonca zbieralimy pierwsze w tym roku muszelki, pierwszy raz tego lata chlodzilismy stopy w Morzu Egejskim…bylismy szczesliwi.
Bardzo lubię śledzić waszą stronę oraz podróże i nie mogę doczekać się dalszej relacji z Grecji z tego roku. Też posiadam camper’a i planuję wyjazd do grecji z rodziną 4os. 😉
Serdecznie pozdrawiam całą rodzinkę Józef z Pińczowa.
to bardzo miło, że dajecie nam sygnał, że czytacie. statystyki strony to nie to samo co krótki chociaż komentarz 😉
a relacja z Grecji… się pisze… ;]
Dawno dawno temu (można powiedzieć w odległej galaktyce 40 lat temu) byłem w Grecji na urlopie z rodzicami, kamperów ani przyczep sie nie spotykało, a my mieliśmy dwa dwuosobowe małe namioty ale to sie pamięta jako bajeczne wakacje.
Ciekaw jestem jak dobrze zapamietają te Wasze eskapady po tylu latach. Ja pamiętam doskonale ale juz moja siostra pamieta jak przez sen i wie tylko ze była ale jakie miasta widziała??????
Pięknie piszecie i czyta sie to z wielka przyjemnością więc z niecierpliwościa czekam na kolejne relacje.
Pozdrawiam
Mamy nadzieję, że będą pamiętać…utrwalają się te wspomnienia w naszych rozmowach o tym co tam widzieliśmy i przeżyliśmy, piszemy tego bloga właśnie dla córek- kiedy nas zabraknie będą mogły odświeżyć zawodną nieraz pamięć:)
Wiele miejsc w Grecji odwiedziliśmy zainspirowani marzeniami dziewczynek: a to mit jakiś miał miejsce, a to pewien bóg grecki właśnie tam się zakochał;) itd- taka bardzo osobista jest ta wiedza, którą dzięki podróżom posiadają- nie martwimy się więc zbytnio, że mogłyby nie pamiętać.
pozdrawiamy serdecznie! relacja z ostatniej podrózy juz sie pisze:)
Dobrze, że wreszcie wzięliście się do roboty i prowadzicie dalej swojego bloga bo niemalże cała Polska na niego czekała, przynajmniej ta część pozytywnie zakręcona.Cieszę się, że mój skromny Camper Park się przydał, niech Dionizos Was prowadzi, chodźby bez 5 biegu ale zawsze szczęśliwie do celu.
oj Zbyszku, wiele byśmy dali za to, żeby w przyszłym roku znowu spotkać się z Wami, najpierw w Gorzkowicach, a potem w Drepano!