I znowu wylądowaliśmy w naszym prywatnym raju, na plaży Kanatadika.
Budzimy się rano i zaczynamy kontemplować morze, statki i stateczki mknące na Sporady.
Na plażę przyjechał prawosławny ksiądz z liczną rodziną.
Odwiedził nas nasz grecki παππούς (dziadek) Adonis i przywiózł γλύκα (słodycze) dla dziewczyn.
Później dziewczyny zaprosiły nas do spa…
Jeszcze później na rowerach do tawerny.
Przyjechaliśmy tutaj na lody i pobawić się. I jeszcze raz na lody 🙂
Przy tawernie na brzegu morza był pomost (do skakania i innych akrobacji), na który poszedłem razem z córkami. 🙂
Po kilku skokach okazałem się zbyteczny 🙂
Po powrocie do kampera dziewczyny zajęły się czytaniem, a my obserwowaliśmy grecką rodzinę znanej nam już wcześniej pani Barbary. Bardzo nam się podoba grecka “rodzinność”.
A na koniec dnia pomogłem w wyciąganiu łodzi 🙂