Nasze miejsce na plazy w Kanatadika czekalo:)
Bylo jeszcze wczesnie wiec nie mielismy towarzystwa….
Dziewczyny od razu zabraly sie za zagospodarowanie brzegu;)
Krzys zintensyfikowal przygotowania do rozmowy z Adonisem;)
Ja zarzadzilam zajecia artystyczne. Temat: kamienne stopy:)
Plaza w Kanatadika nie jest zasobna w muszelki, ale ma za to bogactwo roznokolorowych, wypolerowanych przez morze Egejskie kamieni. Uwielbiam je zbierac!
Podobnie do zeszlego roku nasze mysli zaczely plynac tak leniwie jak widoczne z brzegu statki z turystami udajace sie na Skiatos i Skopelos:)
Godziny sjesty uplynely dziewczynom bardzo pracowicie…
Po poludniu zjechali na plaze stali bywalcy. Oni nas pamietaja i my ich. Ogolne “kalispera”, zagadywania i usmiechy:) No sami swoi:)
Spacer po okolicy dostarczyl nam wielu wrazen! a wydawac by sie moglo, ze nic ciekawego juz tu nie wypatrzymy;) Na poczatek bialy wiciokrzew- caprifolium. Wachajac jego kwiaty nie mamy watpliwosci, ze swietnie sie sprawuje jako skladnik perfum.
W poblizu kosciolka plynie zarosniety kanal, a w nim wesola fauna!:)
…ile zab jest na zdjeciu?…:)
Zawracamy przy kosciele…
Kwitnace, ogromne oleandry zadziwiaja bogactwem barw…
…chcialabym miec ten dom…
…i taka palme…:)
Wieczorem codzienna dawka cwiczen na obrecz barkowa: zalecenie lekarza dla Olenki, ale ja i Marianna dzielimy z nia ta niedole i towarzyszymy w drodze do prostych plecow…
Gdy skonczylysmy sloneczko juz prawie sie schowalo- to byl dobry dzien!
kwiat- louloudi
palma- palami
kosciol- eklesia