Dzisiaj jedziemy już na północ, za tydzień wracamy do Polski. Oczywiście kilka miejsc jeszcze odwiedzimy, byle unikać takich wrażeń jak przejazd przez miasto Mesochoria – nigdy więcej. Szczęśliwie dojeżdżamy do Eretrii. Podoba nam się tu się 😉
Parkujemy przy chodniku wzdłuż drogi, plaża nie jest zbyt piękna, ale miejsce ma to “coś” dzięki czemu czujemy się tutaj świetnie.
Zmęczeni tym błogim lenistwem poszliśmy na spacer do miasta, które w opinii wielu jest brzydkie, ale podobno wszędzie można znaleźć coś interesującego?
Na pewno numerem jeden jest deptak z palmami.
Szukając lokalu, w którym moglibyśmy się napić frappe trafiliśmy w końcu na taki, w którym mówią po polsku 😉
I bardzo dobrze. Z mieszkającą i pracującą tu Polką mogliśmy porozmawiać o greckiej rzeczywistości. To była gorzka, lecz pouczająca rozmowa.
Spotkaliśmy tu wiele kotów.
Tutaj wszędzie mówią po polsku? 😉
Spacer trwałby krócej, ale co niektórzy musieli dotknąć czy powąchać każdy krzew czy krzaczek 😉
Do kampera wracaliśmy z całkiem pokaźnymi zakupami.
Było naprawdę przyjemnie!
Wieczór dzisiaj nadchodzi zaskakująco szybko…