Wczesnym rankiem ruszyliśmy z Kiefersfelden w dalszą drogę. Austria oznacza dla nas konieczność płacenia myta, więc jak zwykle omijamy autostrady. Oszczędność spora, ale czas przejazdu się wydłuża, a komfort jazdy zmniejsza. W zamian widoki mamy lepsze 🙂 W drodze do Brennero roboty drogowe, ale było stosunkowo wcześnie i nie straciliśmy wiele czasu. Zrobiliśmy bezpłatny serwis kampera w Bolzano i zatrzymaliśmy się na śniadanie w Vipitiano/Sterzing. Do Florencji postanowiliśmy już nie zjeżdżać z autostrady…
Włoskie autostrady rozczarowują, po dwa pasy, jakość niska, tłoczno, ciężarówki robią co chcą, żaden zakaz ich nie dotyczy, wręcz prowokują niebezpieczne sytuacje.
W końcu dotarliśmy do bramek zjazdowy wprost w ogromny korek…
Wjechaliśmy do dzielnicy Scandicci i zaczęły się poszukiwania parkingu dla kamperów. Zrobiliśmy parę kółek zanim go zlokalizowaliśmy, niestety w ferworze wjechaliśmy zdaje się w strefę zakazu wjazdu. Kamer nie widzieliśmy, ale i tak wakacje mogą nas kosztować ciut więcej, z trwogą będziemy zaglądać do skrzynki pocztowej…
Stellplatz 20 euro z prądem… 3 ampery to za mało by włączyć klimatyzację, upał nieziemski, decydujemy się jechać na kemping. Cena nas zaskakuje… kombinat za 100 euro, lokalizacja średnia. Wracamy potulnie do Scandicci. Do Lidla 15 minut pieszo, robimy szybkie zakupy. Noc jest ciężka, ale wentylatory ratują jako tako sytuację. Rano ruszamy do miasta. Do tramwaju 10 minut, bilet kosztuje 1,50 euro od osoby, można kupić w automacie, albo w aplikacji. Po kolejnych 15 minutach jesteśmy w centrum. Po kilku kolejnych minutach jesteśmy na placu przed bazyliką di Santa Maria Novella.
Spacerując po pełnych turystów ulicach dotarliśmy do katedry. Zrobić foto bez ludzi o tej godzinie nie było możliwe.
Uciekliśmy od tłumów nad rzekę Arno.
Poszliśmy na spacer do wyjątkowego miejsca skąd podziwiać można Florencję: Piazzale Michelangelo.
Spacer powrotny przyniósł nam wiele wrażeń. Jaszczurki…
Róże w ogrodzie już przekwitły, ale zachwycił nas “śpiący kot” oraz nenufary.
Wszystko przebił jednak osobliwy malunek 🙂
Zajrzeliśmy jeszcze do wyjątkowej apteki: Santa Maria Novella Farmacia. Podobno najstarsza na świecie, być może najpiękniejsza.
Niestety obecnie to jedynie bardzo droga snobistyczna perfumeria z naturalnymi perfumami i kosmetykami.
Wróciliśmy na parking i spędziliśmy sympatyczny wieczór noc była do wytrzymania. Następnego dnia wcześnie rano wyruszyliśmy do miasta bo na 8.45 mieliśmy rezerwację w muzeum Uffici.
Zbiory muzeum naprawdę zachwycają.
Wystawa autorów komiksów zaskoczyła nas bardzo pozytywnie.
Na deser “Głowa Meduzy” Caravaggio…
przed 15 byliśmy już po zakupach w Lidlu i mogliśmy ruszyć w dalszą drogę…