w kasie kupujemy bilet rodzinny za 34E plus 1E za fotografowanie, kurtki zostawiamy w schowku zamykanym na klucz. przed wejściem na strome i długie ruchome schody próbuję wybrać pieniądze z bankomatu, ale prawdą okazują się przestrogi znalezione w internecie, że nasze karty płatnicze bywają nieakceptowane, a jeśli już to nie visa, a maestro…
na parterze znajduje się makieta muzeum, która pozwala niewidomym zorientować się w poruszaniu po obiekcie
rozpoczynamy zwiedzanie wjeżdżając wysokimi ruchomymi schodami pod wiszącymi nad nami szkieletami ogromnych wielorybów.
przez szybę możemy rzucić okiem na rugijski most i na samą wyspę. jesteśmy tylko 359 km od Gdańska? no tak- w linii prostej!
następnie zwiedzamy ekspozycje związane z florą i fauną mórz i oceanów. obrotowy model kuli ziemskiej pozwala dzieciom zrozumieć jak ogromną powierzchnię zajmuje ocean światowy, tym bardziej, że mogą sięgać głębin…
model ryby znanej chyba nie tylko dzieciom z filmu “Gdzie jest Nemo”
zachwycały wspaniałe okazy muszli
ciekawostka: skrzypłocze, żywe skamieniałości – link do wikipedii dla zainteresowanych
spreparowane zwłoki organizmów wodnych znalezionych w Bałtyku i Morzu Północnym…
dzieci poznają świat wszystkimi zmysłami, nie wystarczy że coś widzą, chcą tego jeszcze dotknąć
model Bałtyku z odwzorowaniem głębin oraz podświetleniem charakterystycznych miejsc pozwala nam jeszcze bardziej poznać nasze morze oraz jego wybrzeże
kolejne ekspozycje przedstawiają zwierzęta, które widujemy na brzegu, jak foka…
spotkać można lisa polującego na ptactwo wodne i lądowe, żerujące bądź zakładające gniazda na brzegu…
na brzegu spotkać można wydrę…
…albo ptaki drapieżne polujące na ptaki wodne!
możemy zobaczyć na modelu jak wygląda dno morza
nad nami wisi meduza- podobno meduzy-giganty istnieją naprawdę…
ta instalacja ma zwrócić uwagę na zanieczyszczanie przez nas morza plastikowymi odpadami- świat podwodny zamknięty w plastiku
na koniec kilka charakterystycznych dla naszego morza ryb…
przyszła kolej na długo wyczekiwane akwaria
w tak zaśmieconym świecie każemy żyć organizmom podwodnym
niby takie zwykłe ryby…
ryby głębinowe
podwodny ogródek 😉
rozgwiazdy są przepiękne!
na szlaku zwiedzania docieramy do części poświęconej eksploracji głębin, niestety aktualnie nieczynnej z powodu przebudowy. przeżywamy lekki zawód, to jedyny eksponat który udało się zobaczyć
kolejne akwaria
ta część robi tak mocne wrażenie, że zapominamy co było wcześniej 😉
koniki morskie są cudowne!
największe wrażenie robi ogromne akwarium “pełnomorskie”
po drodze był jeszcze podwodny szklany tunel… niestety reorganizacja-nieczynny
ku naszemu zaskoczeniu docieramy do tarasu z pingwinami, a te zwierzęta wywołują chyba u wszystkich ludzi uśmiech. na zewnątrz nie decydujemy się wychodzić (zimno!!!), przypominamy sobie, że przy kasach był jakiś napis o pingwinach i ubraniach, ale po niemiecku więc go zignorowaliśmy 😉 oglądamy pingwiny przez szybę, trochę żałujemy, że nie z bliska, ale luksus zwiedzania oceanarium bez ubrań wart był tego poświęcenia
w tym miejscu dziewczyny mają okazję pobawić się trochę w kąciku dziecięcym- kolorują obrazki, bawią się w centrum “dotknij-posłuchaj-doświadczaj”, czyli w sposób empiryczny poznają aspekty podwodnego życia.
to już prawie koniec zwiedzania, została jeszcze “sala gigantów”, czyli ogromne pomieszczenie z zawieszonymi pod sufitem oryginalnych rozmiarów makietami m.in. wieloryba, orki, mątwy… co pół godziny odbywają się seanse poświęcone życiu tych olbrzymich stworzeń. przez 10 minut poddajemy się kontemplacji podwodnego świata leżąc na szezlongach, słuchając dźwięków pochodzących z głębin morskich oraz lektora, szkoda tylko, że niemieckiego 😉
przy wyjściu dostajemy ulotkę “Greenpeace”, szukamy bezskutecznie interesującej nas pamiątki w sklepiku i żegnamy się z tym niesamowitym muzeum.