Budzik dzwoni o 3.30. Bez litości!
Spaliśmy mało, ale wszyscy sprawnie zwijamy kampera do podróży. Bidony i kubki termiczne z piciem gotowe od wczoraj, owsianka zalana wodą w lodówce, obiad podszykowany. Przed nami Serbia, Macedonia Północna i kawałek Grecji więc czas przygotowywania posiłków w trasie musimy ograniczyć do minimum.
Mieliśmy iść wczoraj spać jak najwcześniej, ale emocje po podróży musiały znaleźć ujście, a dodatkowo dziewczyny “przypadkiem” spotkały niedaleko kampera śliczną kotkę w ciąży i koniecznie trzeba było ja wygłaskać, dać wody.



Rankiem kotka siedziała koło auta w towarzystwie (być może) sprawcy swojego stanu ? Zostawiliśmy im wodę na zapas i ruszyliśmy na przejście graniczne. Mimo tak wczesnej pory było już troche chętnych w kolejkach.


To był chyba najszybszy nasz przejazd przez tę granicę! Do Serbii wjeżdżamy po 45 minutach. Po około dwóch godzinach kierowca nasz kochany zaczyna niemrawo odpowiadać na moje pytania…Zarządzam postój na śniadanie. W tym czasie Krzyś odpoczywa.
Drugie śniadanie jemy w “locie” i dopiero na obiad stajemy- już w Macedonii Północnej!

Wiemy, że jeśli wszystko pójdzie gładko (czytaj: kamper nie zawiedzie) to wylądujemy na naszej docelowej plaży całkiem wcześnie w stosunku do wstępnych założeń.

Temperatura daje do wiwatu! Jest bardzo, bardzo gorąco. Spodenki kleją się do skóry, pot cieknie po plecach…w najgorętszym momencie 34 stopnie! Nas jednak nic nie zraża! Ciągle dopytuję ( jak osioł ze Shreka): daleko jeszcze? Ile do piachu??

Wjazd do Grecji szybki i bezproblemowy. Pan dokładnie obejrzał paszporty szczepionkowe i po zerknięciu na jednego PLF’a w fonie machnął ręką ?

Zdaję sobie sprawę, że to może już nudne, ale….tak tęskniłam za Grecją, że w momencie wjazdu- coś ściska za gardło, a obraz staje się mniej ostry…??? Dzydzykia dają ile sił w odwłokach, oleandry są w szczycie kwitnienia, a zapach naszej drugiej ojczyzny zapiera dech…

Na plażę w Korinos przybywamy o 20.20 greckiego czasu. Ostatni plażowicze schodzą z plaży, chwytam poświatę zachodzącego słońca..


Zostajemy sami, morze szumi do snu, Krzyś zasypia po szklaneczce Metaxy…Wiem jaki jutro przywita mnie widok za oknem, znam go doskonale, a mimo to zasypiam marząc o nim i nie mogąc się doczekać???

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

You may use these <abbr title="HyperText Markup Language">html</abbr> tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.