Gdy jesteśmy daleko, karmimy naszą tęsknotę Twoją muzyką, jedzeniem, fotografiami sprzed lat…
Teraz wreszcie pędzimy do Ciebie na złamanie karku, ścigając się z wiatrem, aby znowu poczuć parzący stopy piach, ciepłe i gorzkie od soli morze, usłyszeć cykady! Nasycić oczy błękitem, lazurem i turkusem, bielą domostw oraz złotem słońca. Zwolnić i dopasować bicie serca do Twojego siga- siga…Grecjo! czekaj nas…
Dzień pierwszy.
Wyjeżdżamy mocno spóźnieni (plan zakładał godzinę 5), jest 10. Może to starość, a może huk spraw do załatwienia przed wyjazdem?
Najważniejsze jednak, że już w drodze. Mkniemy autostradą na południe.
Po wczorajszych ulewach ani śladu! Nocleg mamy zaplanowany w okolicy Zwardonia.
No to byłoby na tyle…W Częstochowie Krzysztof zauważył wyciek płynu hamulcowego w tylnej osi. Zawsze, ZAWSZE coś nam się przytrafia takiego..Nie pamiętam bezusterkowej podróży.
Zamiast noclegu w Zwardoniu mamy przymusowy nocleg w Paprocanach i gorączkowe szukanie pomocy na grupach i forach. Jak można się domyślić- z zerowym skutkiem, czyli nie wiemy, który warsztat w okolicy będzie mógł nam pomóc? Szlag.
Daj znać jak będzie następna wyprawa