jakiś czas temu Andrzej "Dembomen" z Ełku zaproponował spotkanie kamperowych załóg przy okazji zawodów balonowych. nie zgłaszałem się, bo w połowie sierpnia mieliśmy zaplanowany wyjazd zagraniczny, ale jak to w życiu bywa nastąpiła gruntowna zmiana planów... tuż przed zawodami nieśmiało zapytałem Andrzeja o wolne miejsce na parceli okazało się, że wszyscy zgłoszeni się wycofali, w ten sposób gościnni Ełczanie zgodzili się nas przygarnąć. zaprosiłem do Ełku jeszcze dwie załogi, stając się niepostrzeżenie organizatorem wyjazdowego camperteamowego spotu ;)do Ełku przyjechaliśmy wczesnym popołudniem. Andrzej z Renią przyjęli nas bardzo serdecznie, ale nie mieliśmy dużo czasu na rozmowę- trzeba było zdążyć na start balonów. gospodarz zawiózł naszą rodzinę i towarzyszył nam w tym spektakularnym wydarzeniu.
w parku miejskim pojawiły się pierwsze załogi.początkowo nic się nie działo, ale niepostrzeżenie zrobiło się tłumnie...zaczęto rozwijać pierwsze balony...w górę poszedł balon meteorologiczny, z którego sędziowie określają kierunek i siłę wiatru:czasze pierwszych balonów zaczęły się podnosić...czas mijał, dojeżdżały nowe załogi, ludzie się tłoczyli... i nic się nie działo!w dodatku zaczęło się chmurzyć, co mogło przeszkodzić organizacji zawodów...w górę poszedł kolejny balon meteorologiczny...kolejne balony zaczęły się podnosić:lider wystartował, żeby w określonym miejscu zrzucić cel, w który wszyscy uczestnicy będą usiłowali trafić.na dole sytuacja stała się bardzo dynamiczna...a na ziemi baloniarze przeciskali się, żeby zająć pozycję startową.emocje ogromne, dziewczyny były bardzo zadowolone.teraz starty odbywały się co kilka-kilkanaście sekund...wystrzały i szum palników potęgowały emocje, w pobliżu koszy było gorąco, a rozgrzane powietrze drgało i zniekształcało obraz.nadal nie wystartowała nawet połowa załóg...kolejne balony znalazły się w powietrzu.widok balonów nas zaczarował...startom nie było końca...balony na niebie kłębiły się.kolejne balony szykowały się do startu...w tym czasie inne już się wznosiły...między balony wleciał motolotniarz, pewnie by zrobić zdjęcia.maruderzy szykowali się do odlotu.jako ostatni wyruszył drugi z balonów SM Ryki.Categories Mazury 2011
kiedy wróciliśmy z "balonów" dojechały zaproszone przeze mnie załogi "Wiktor" i "Sawicki", a Renia szybko nakryła do stołu.
dzieci, czyli Ania i Marek, Ola i Mania, Vincent oraz Maja z Kacprem zajęły się zabawą.było jadło i popitki, a wieczór mijał nam na rozmowach. niestety gospodarz wcześnie nas opuścił, bo miał ranną zmianę :( nie wiem jak się wieczór skończył, bo nie kładliśmy się spać jako ostatni...rano ktoś zapukał do drzwi- to był sygnał, że balony przelatują... szybko się ubrałem, wziąłem aparat i okazało się, że ze względu na warunki pogodowe tego poranka start odbywał się w pobliżu nas.wystartował nawet wczorajszy pechowiec!balony poleciały, a my zajęliśmy się śniadaniem. Ola musiała odbyć lekcję skrzypiec, a później Renia poprowadziła nas na rowerową przejażdżkę po Ełku.jechaliśmy głównie ścieżkami rowerowymi, jednak trochę sytuację skomplikował nam wyścig kolarski, który akurat odbywał się w mieście. koniec końców Renia skutecznie doprowadziła nas na plac zabaw, za co dzieci były jej niezmiernie wdzięczne :)bardzo podobała nam się fontanna na jeziorze.rano Renia obudziła nas, bo pojawiła się ostatnia okazja do zobaczenia balonów w locie. ciągle nam nie spowszedniały, ruszyłem więc z aparatem :)niestety przed południem musieliśmy opuścić gościnne progi...