Categories Świętokrzyskie Dni Dziecka '2009
naszym celem były Gacki k. Buska Zdroju.
w piątkowy wieczór po kilkugodzinnej podróży dotarliśmy do campingu "Loch Ness" w Gackach. zgadzało się wszystko włącznie z tragiczną drogą dojazdową...
oraz jeziorem (tak naprawdę stawem).
w bramie przywitał nas wirtualny znajomy z forum karawaning.pl. "Prezes" Jacek wprowadził nas na camping, sam właściciel widząc w czyich jesteśmy rękach ograniczył się do pobrania opłaty i zaopatrzenia nas w wodę. Po rozstawieniu się ruszyliśmy na plażę. Woda w tutejszym stawie poprodukcyjnym zakładów Nida Gips podobno nieźle działa na „te sprawy” (tak twierdzą przebywający tutaj panowie), ale było chłodno i nie zdecydowałem się tego weryfikować ;) nasi znajomi wręcz przeciwnie :)
córki świetnie się bawiły na (dosyć glinianym) piasku wraz z Danielem, synem Jacka.
po zabawie przyszedł czas na odpoczynek :)
Wieczorem zostaliśmy zaproszeni przez rezydentów na grilla do przedsionka innego przedstawiciela karawaningowej braci, Meserta, poznaliśmy tam jeszcze załogę Josepha. Wyżej wymienieni wraz ze swoimi połowicami serdecznie nas przyjęli, za co jesteśmy bardzo wdzięczni.
Wymieniliśmy wiele cennych uwag dotyczących naszej karawaningowej rzeczywistości oraz przekonaliśmy się na żywo na czym polega wyższość grilla gazowego nad węglowym (zdrowiej i przyjemniej, bez smrodu podpałki i gryzącego dymu)... Przez cały czas nasze dziewczynki wraz z Danielem i innymi dziećmi buszowały po dworze, a my czuliśmy się wyjątkowo spokojnie. To nowe doświadczenia, bo nigdy nie zostawiamy dzieci samym sobie, a tutaj, w tym towarzystwie byliśmy spokojni... biesiadowaliśmy i rozmawialiśmy, nawet głośno, aż do 22!!! ;) "Loch Ness" to miejsce w którym cisza nocna jest przestrzegana przez wszystkich, bardzo to doceniliśmy.
sam camping nie jest zbyt duży, przez co zaliczyć można go do tych „przyjemnych”. Właściciel podobno wyprasza gości nie stosujących się do regulaminu tego „ośrodka rodzinnego wypoczynku”, a to ciągle rzadka sprawa w naszym kraju. Infrastruktura, w tym sanitariaty, niezbyt wysokich lotów, ale ze względu na nie do końca uregulowane sprawy własnościowe, nie inwestuje się tutaj. Być może sytuacja się zmieni, a wtedy to magiczne miejsce pośród modrzewi stanie się ważnym punktem na karawaningowej mapie kraju.