jadąc na Pałuki mieliśmy bardzo ograniczoną wiedzę na temat tej krainy- wiedzieliśmy, że generalnie to okolice Biskupina. Biskupin każdy zna, ale nie każdy tam był. do tego dnia dotyczyło to i nas...do atrakcji turystycznych Pałuk, które zdołaliśmy zidentyfikować należą: - gród w Biskupinie, który wraz z miasteczkami nad jeziorem weneckim tworzy jakby serce Pałuk - ruiny zamku w Wenecji - muzeum kolei wąskotorowych w Wenecji - zabytkowy kościół w Gąsawie - kolejka wąskotorowa kursująca między Żninem a Gąsawą (przez Wenecję, Biskupin) - Park Dinozaurów w Rogowie - charakterystyczny pomnik Leszka Białego (przy drodze z Gąsawy do Rogowa)na poznanie większej ilości atrakcji zabraknie nam czasu. nawet Biskupin zobaczymy z kolejki, ale nic nie szkodzi, bo obiecaliśmy sobie przyjeżdżać tutaj co roku, w połowie września, w czasie Festynu Archeologicznego.
znaczy nie pierwszy w ogóle, ale pierwszy po drodze publicznej ;-)no bo wytłumaczyć trzeba, że my to karawaningowi od dawna, ale przyczepy do tej pory rejestrowane nie były i tylko 1,5 km przez las z bazy postojowej nad jezioro i tak spędzaliśmy weekendy oraz całe miesiące wakacyjne. no ale wydaliśmy te 12 tys. zł na nowszą przyczepę, taką z tablicą rejestracyjną no i mogliśmy śmignąć w świat :-)zastanawialiśmy się gdzie nas jeszcze nie było i ponieważ nie było nas jeszcze z przyczepą nigdzie postanowiliśmy pojechać w okolice Biskupina. wprawdzie na poznawanie prahistorii naszego kraju dziewczynki jeszcze nie są gotowe, ale w tamtej okolicy jest multum innych atrakcji, ale o tym później...rozpoczęliśmy WIELKIE PRZYGOTOWANIA: zakupy, szykowanie potrzebnych, ale przede wszystkim niepotrzebnych rzeczy, planowanie, zbieranie informacji o okolicy. zatankowałem również samochód :-)19- ruszyliśmy. teściowa ze łzami żegnała swoje wnusie, ja ze łzami żegnałem teściową... no dobra, i tak nikt nie uwierzył, w każdym razie przesmyknęliśmy przez centrum Gdańska i pognaliśmy "jedynką" na południe...pogoda była wspaniała, słonecznie, ciepło. samochód ze słabiutkim silnikiem, ale dzielnie pokonywał kilometry ze średnią prędkością 60 km na godzinę, więc wydawało nam się- przyzwoicie. niestety zaczęły się koleiny, kilka stromych podjazdów, redukcje do "dwójki", zaczęliśmy się bać co będzie dalej. dalej było coraz ciemniej i trochę stresu z powodu bezczelnych tirów, co to nie mogły chwilę się pomęczyć tylko musiały wyprzedzać zmuszając nas czasami do ucieczki na niezbyt równe pobocze.minęliśmy Bydgoszcz i droga znowu stała się przyjemna. spokojnie zmierzaliśmy do celu. Żnin, wiedzieliśmy że już naprawdę blisko, ale wtedy nagle stało się ciemno. naprawdę poczuliśmy, że zbliżamy się do korzeni naszej państwowości. wiedzieliśmy wprawdzie, że rano wszystko pryśnie, ale tymczasem głowy snuły wizje...zgodnie z instrukcją telefoniczną po minięciu tablicy miejscowości obserwowaliśmy bacznie lewą stronę, po ujrzeniu tabliczki z informacją o kempingu LOK Gąsawa wjechaliśmy w ziemną drogę otoczoną chaszczami. brama zgodnie z umową była otwarta. dojechaliśmy na nieduży pusty parking, zatrzymaliśmy się gdyż więcej nic nie było widać. obok stał jakiś dom, ale było ciemno i cicho, żadnego psa???niebo... tysiące gwiazd, miliony gwiazd. nie znaliśmy takiego widoku z Gdańska, czy nawet znad naszego jeziora na Kaszubach. wiedzieliśmy, że cywilizacja tutaj jeszcze nie dotarła ;-)rozbiliśmy obóz, zjedliśmy kolację, wypiliśmy piwo i... odpłynęliśmy...
Kraina jak z bajki. Życie płynie wolniej. Szczęśliwi obudziliśmy się tutaj...Na kempingu jesteśmy prawie sami. Jakiś wędkarz z Łodzi, który przyjeżdża tutaj co roku u schyłku lata- my też będziemy. Pracownik obsługi. Kierownik- zapłacicie jutro, a dzisiaj odpoczywajcie...Śniadanie, zabawa z dziećmi, no i jedziemy do Rogowa. W kwietniu otworzyli tam park dinozaurów, który zamierzaliśmy pokazać naszym dziewczynom. Emocje sięgają zenitu ;-)
przed godziną 16 dojechaliśmy na camping LOK w Gąsawie. dziewczyny od razu ruszyły do ogromnej piaskownicy ;)
na campingu stało jeszcze kilka przyczep, ale "nasze" miejsce było wolnepo zameldowaniu się zjedliśmy obiad i mogliśmy ruszyć na spacerw jednych miejscach nic się nie zmieniło od zeszłego roku...a w innych położono nowy asfalt i chodniki...wybrukowano teren wokół kościołasam kościół to największy zabytek w Gąsawie. wykonano go z modrzewiu w XVII w. nie wchodziliśmy do środka, bo akurat było nabożeństwo, ale podobno na ścianach znajdują się bardzo cenne malowidłaproboszcz w oryginalny sposób zaprasza do kościoła i na plebanięa sama plebania bardzo sielska...Gmina odnowiła mini-park oraz okalające go uliczki w centrum wioski, podczas naszego pobytu trwały jeszcze prace wykończeniowemementoczas mijał wyjątkowo szybko ;) trzeba było wracać na camping. powrotny leniwy spacer należał do tych najprzyjemniejszycha taki nam się księżycowy wieczór przytrafiłGąsawa po raz kolejny dobrze przygotowała się na nasze przybycie :)
camping LOK w Gąsawie nie ma zbyt wysokiego standardu. wprawdzie można się podłączyć do prądu, do kranu z bieżącą wodą blisko to jednak kamperowanie tutaj nie dla każdego będzie wygodne. szarą wodę każą spuszczać bezpośrednio do trawy, którą zresztą niezbyt często koszą, a kasetę wc opróżnia się do muszli ustępowej. jezioro nie ma pierwszej klasy czystości, a molo udostępnione jest na własną odpowiedzialność (wg zapowiedzi ma być za unijne pieniądze wyremontowane i powiększone, powstanie też zupełnie nowa plaża).
camping LOK ma jednak swój klimat, nam spodobał się już w 2007 roku kiedy przyjechaliśmy tutaj z przyczepą. opłata za kampera wynosi w zależności od ilości osób 30-40 zł. jeśli kogoś zainteresuje jako baza postojowa podaję namiary GPS- N 52 46 20,35 E 17 45 41,14
po śniadaniu wyjeżdżamy z campingu w kierunku Rogowa. naszym celem jest park dinozaurów (N52 44 37,53 E 17 39 02,51)
auto zostawiamy na pustym jeszcze parkingu