Categories Mazury 2011
z Ełku pojechaliśmy jak radził Andrzej drogą 656 zamiast krajową 16 na Orzysz. potem i tak wjechaliśmy na "63" do Giżycka, było krócej i lepsza nawierzchnia, malownicze krajobrazy, trochę wąsko, ale bardzo miło się jechało... camping Zamek, który był naszym celem, leży po zachodniej stronie kanału, a zabytkowy most obrotowy nie pozwala na przejazd samochodem cięższym niż 2,5 tony. trzeba jechać obwodnicą aż do al. Wojska Polskiego. należy dojechać do końca, skręcić w lewo i potem w prawo w ulicę Zamkową.
camping ma własną przystań, można przyjechać tu z łódką.usytuowany jest przy kanale łączącym jeziora, kiedy tylko otwierano most obrotowy przepływały koło nas łódki, żagłowki, statki wycieczkowe...zanim zdążyliśmy się rozpakować dziewczyny już wsiadły na rowery. zauważyliśmy, że dodatkowe kółka zamiast Mariannie pomagać- przeszkadzają, postanowiliśmy więc je zdjąć.od tej chwili Marianna zaczęła jeździć na dwóch kółkach, wprawdzie przy mojej asyście na zakrętach.dziewczyny jeździły tam i z powrotem, co chwilę któraś tylko wpadała napić się wody. upał, a ja nawet nie miałem czasu napić się piwa...pojawił się człowiek z wędzonym węgorzem. zapewnił nas o jego świeżości, o tradycyjnej metodzie wędzenia (na zimno).nasze dziewczyny, szczególnie Ola, uwielbiają wędzone ryby, ale ta dzisiaj to prawdziwy rarytas. Marika przy nakładaniu stwierdziła, że węgorz jest idealny, taki sam jak przed laty wychodziły z rąk jej ojca...wędzony węgorz: 170 zł, miny córek: bezcenne!a potem trzeba było spalić kalorie ;)ruchu było za mało ruszyliśmy na spacer po miasteczku.chłopak grał na ciekawym instrumencie...poszliśmy na plażę- tłumy! dziewczyny zamoczyły tylko stopy.wodowania niestety nie widzieliśmy.generalnie zgadzamy się z autorami hasła, ale niestety kupujemy i będziemy kupować w napiętnowanych sklepach... ale niszczeniu mienia i szpeceniu miasta mówimy stanowcze: nie!zainteresował nas jeszcze nie wykończony pasaż mieszkalno-usługowo-handlowy. największe wrażenie zrobiła fontanna:warto tu zaglądnąć, zainteresowanym podajemy adres:zanim zdążyliśmy opróżnić szklanki dziewczyny wyglądały już tak:wracamy na camping. przechodzimy przez obrotowy most...dzieci bez szemrania dzielą się rowerami...obecność Kacpra działa mobilizująco na Mariannę, jej książę wspiera ją psychicznie, przytrzymuje kiedy trzeba. efekt? dziewczyna zaczyna jeździć bez niczyjej pomocy :)dzieci do późnego wieczora bawiły się chomikami Zhou Zhou, na kocu. kiedy poszły spać rodzice mogli usiąść przy dobrym alkoholu i porozmawiać. wspominaliśmy pobyt w Ełku, Grzegorz z Beatą opowiadali o dzikiej miejscówce, którą znaleźli poprzedniego dnia koło Augustowa, aż w końcu zrobiło się naprawdę późno...