Categories Holandia 2011
Kolo godziny 9 rano ruszamy w kierunku ogrodow Keukenhof. Juz z drogi widac, ze nie bedziemy pierwsi na parkingu;)
Jest jednak sporo miejsca, parkujemy wiec robiac male zamieszanie:) Musimy stanac inaczej niz wszyscy: tylem w kierunku plynacego przez parking kanalu. Inaczej bedzie za malo miejsca dla naszego kampera- no i naped mamy na przod, a podloze trawiaste. Podchodzi pani z ochrony i pyta co robimy- po wyjasnieniu uspokojona odchodzi;) Siadamy do sniadania obserwujac przez okno kolejne kampery, ktore co chwile zajezdzaja na plac. Musimy sie spieszyc, bo to sobota nalezy wiec spodziewac sie duzej liczby gosci. Pogoda nam dopisuje, jest slonecznie, ale powiewa przyjemny wietrzyk.Powitalny plakat przed wejsciem: ...i obowiazkowo gadzety:) My wiemy, ze zakupy pamiatek zrobimy w miasteczku Delft zatem podziwiamy tylko...ceny;) Kierownik wycieczki kupil bilety: dorosly 14,50 euro, dziecko 7 euro, parking 6 euro- to obowiazkowo, a dobrowolnie kupilismy za 4 euro przewodnik po Keukenhof w formie ksiazki z mapa. Przed wejsciem mamy juz przedsmak tego co czeka nas za brama- jak pachnie! Lubimy takie starocie;) Tu skrzynka pocztowa z lat minionych. Jestesmy troche zaniepokojeni, bo ludzi jest juz bardzo duzo, a caly czas dochodza nowi. Jednak juz za brama nasza uwage przykuwa basniowy swiat...drga kolorami, zapiera dech wonia i oczarowuje ksztaltami jakich nie wymyslilby najbardziej szalony artysta! Ach! Jakze zaluje, ze nie mam domku z ogrodkiem;( Zaluje podwojnie widzac jaki zachwyt ten swiat wrozek i elfow wzbudza u naszych corek... Nie przypuszczalam, ze jest tyle odmian szafirkow! Od chabrowego blekitu do srebrzystosci! Hiacynty zas w wiekszosci wygladaja na sztuczne:) Sa idealne w formie- platki jak z wosku- i rozsiewaja tak intensywny zapach jakby rozbil sie w poblizu flakonik z perfumami:) Woda stanowi nieodlaczny element kazdego szanujacego sie ogrodu:) Tutaj rowniez strumyki, zrodelka i fontanny maja swoje poczesne miejsce. Szmer plynacej wody uspokaja i nastraja lagodnie...a kwiaty lubia sie przegladac w wodnych lusterkach. Tulipany- flagowy kwiat Niderlandow- to temat nie do ogarniecia! Kolczaste, pierzaste, pelne, kilkukolorowe, pachnace i niezbyt pachnace;) Niziutkie i krepe oraz smukle i wyniosle! Prosze- oto tulipanowy zawrot glowy! Bardzo podobal mi sie pomysl laczenia hiacyntow z tulipanami w roznych tonacjach kolorystycznych: Jednym z punktow na trasie zwiedzania byl ogrod japonski z taka oto czerwona roslina: Mielismy tez mozliwosc zwiedzenia starego holenderskiego wiatraka. Byla co prawda mala kolejka, ale my jestesmy przeciez wprawieni w staniu w ogonkach;)Widok z platformy na gorze wiatraka byl piekny! Miedzy innymi na pobliskie pola w roznokolorowe pasy:), na przystan lodzi, ktore mozna wynajac i poplywac po kanalach w Keukenhof.Zobaczylismy tez z gory co nas jeszcze czeka w parku:) Obok wiatraka stoi karylion, ktory co i rusz wygrywal sliczne melodie... ...placyk zdobi tez jedna sztuka tradycyjnego obuwia niderlandczykow w rozmiarze XXXL - trudno oprzec sie pokusie zrobienia fotki;) w jeszcze jednym miejscu sa takie klumpy- przed wejsciem do pawilonu z orchideami! Moj maz ma co prawda niemale stopy, ale te buciki sa mimo wszystko troche za duze;) Skoro juz jestesmy przy storczykach- bylo ich tak jak i innych kwiatow w Keukenhof bardzo duzo. Przepych i bogactwo- te dwa slowa ilustruja to co widzielismy w tym miejscu. Powoli zaczynal nam przeszkadzac zwiekszajacy sie tlum....nie zabawilismy wiec dlugo w krainie orchidei. Nasze corki byly zachwycone calym ogrodem, ale oczywistym jest, ze najbardziej doceniaja atrakcje przygotowane specjalnie z mysla o dzieciach, a tych w Keukenhof nie brakowalo:) Mogly poszalec na placu zabaw: potem cos mieciutkiego, welnianego, cieplego....i zywego:) czyli mini zoo! Wielka atrakcja okazal sie labirynt. Dziewczynki sa fankami Harrego Pottera i mogly poczuc sie przez chwile tak jak ich bohater:) Kiedy zglodnielismy usiedlismy na hot doga i piwo kolo fontanny. Nie wiedzielismy, ze ta fontanna przedstawia spektakl! Woda przybierala rozne formy, czasem chmury, strumienie wodne wydluzaly sie, robilo sie ich coraz wiecej, az do kulminacyjnego momentu kiedy w fontannie az sie gotowalo- by po chwili jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki znowu lagodnie kapac i falowac i tak...da capo al fine:) Raptem w parku zrobilo sie tak tloczno, ze zaczelismy sie czuc troche klaustrofobicznie. Poza tym bylo coraz glosniej, a halas nie sprzyja kontemplacji przyrody. Park Keukenhof jest czynny tylko dwa wiosenne miesiace w roku, nie jest dziwne wiec, ze odwiedza go w tym czasie tyle ludzi. My jednak nie przepadamy za tlumem.Udalismy sie w strone wyjscia. Na pozegnanie z ogrodem zdjecie kwiatu, ktory podobal mi sie najbardziej: W kamperze zjedlismy obiad. Dziewczynki mialy chwile na swoja ostatnia pasje:) W czasie obiadu zdecydowalismy, ze jedziemy teraz do Amsterdamu. Potrzebny jest serwis kampera, jestesmy dosc blisko wiec ruszamy!Okazalo sie, ze wszedzie znajduja sie objazdy w zwiazku z parada kwiatowa, ale w koncu trafilismy na wlasciwa droge. Kiedy bylismy jakies 20 km od Amsterdamu, w okolicy Haarlem uslyszelismy nagle dziwny dzwiek dochodzacy z silnika, Krzysztof zjechal w prawo na pas parkingowy i to bylo na tyle...Po chwili juz wiedzielismy, ze nasza wymarzona wyprawa do Holandii wlasnie sie skonczyla:( Padl rozrzad. Chyba kazdy kierowca wie co to oznacza:( Rozpacz scisnela nam serca...Krzys wyjal telefon i wybral numer alarmowy ADAC...