kiedy wróciliśmy z “balonów” dojechały zaproszone przeze mnie załogi “Wiktor” i “Sawicki”, a Renia szybko nakryła do stołu.
dzieci, czyli Ania i Marek, Ola i Mania, Vincent oraz Maja z Kacprem zajęły się zabawą.
było jadło i popitki, a wieczór mijał nam na rozmowach. niestety gospodarz wcześnie nas opuścił, bo miał ranną zmianę 🙁 nie wiem jak się wieczór skończył, bo nie kładliśmy się spać jako ostatni…
rano ktoś zapukał do drzwi- to był sygnał, że balony przelatują… szybko się ubrałem, wziąłem aparat i okazało się, że ze względu na warunki pogodowe tego poranka start odbywał się w pobliżu nas.
wystartował nawet wczorajszy pechowiec!
balony poleciały, a my zajęliśmy się śniadaniem. Ola musiała odbyć lekcję skrzypiec, a później Renia poprowadziła nas na rowerową przejażdżkę po Ełku.
jechaliśmy głównie ścieżkami rowerowymi, jednak trochę sytuację skomplikował nam wyścig kolarski, który akurat odbywał się w mieście. koniec końców Renia skutecznie doprowadziła nas na plac zabaw, za co dzieci były jej niezmiernie wdzięczne 🙂
bardzo podobała nam się fontanna na jeziorze.
rano Renia obudziła nas, bo pojawiła się ostatnia okazja do zobaczenia balonów w locie. ciągle nam nie spowszedniały, ruszyłem więc z aparatem 🙂
niestety przed południem musieliśmy opuścić gościnne progi…